Na dworcu kolejowym Atocha w Madrycie zapłonęły świece upamiętniające ofiary krwawego zamachu, jaki miał miejsce cztery lata temu.
11 marca 2004 r. ok. 8:00 rano w wypełnionych pociągach podmiejskich wybuchły bomby. Zginęły 192 osoby, w tym czworo Polaków, a ok. 2 tys. zostało rannych. Zamach, dokonany tuż przed wyborami i przypisywany Al-Kaidzie, wstrząsnął opinią publiczną. Tysiące osób w całej Hiszpanii wyszło na ulice na znak protestu przeciwko terroryzmowi. Pomimo pomyślnych sondaży dla prawicowej Partii Ludowej, wybory wygrali wówczas socjaliści. Wiele osób nadal cierpi konsekwencje marcowego zamachu. Dzisiaj w południe przy dźwiękach „Requiem” Mozarta wieńce na Placu Sol złożyli przedstawiciele władz regionalnych i miejskich. Z kolei król Jan Karol i królowa Zofia, w towarzystwie premiera Zapatero i lidera opozycji Mariana Rajoya, uczynili to przed pomnikiem ofiar zamachu, który znajduje się w pobliżu stacji Atocha. Flagi UE, Hiszpanii i Autonomii Madryckiej opuszczone są do połowy masztu. W wielu parafiach odbędą się wieczorem modlitwy w intencji ofiar i ich rodzin.
Nasz udział w konferencji pokojowej ws. Ukrainy byłby trudny przy obecnych ustaleniach
Serbskie władze powołały grupę roboczą przygotowującą projekt "pokojowego rozwiązania" państwa
Siły brytyjskie i amerykańskie zaatakowały kilkanaście celów militarnych rebeliantów Huti.
System posłużył do włamania się do ponad 19 mln adresów IP w prawie 200 krajach.