Misja Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) ponownie nie została wpuszczona na Krym; padły strzały ostrzegawcze z broni automatycznej. Obserwatorzy wycofują się do Chersonia - poinformowała w sobotę rzeczniczka OBWE Tatiana Bajewa.
Grupa międzynarodowych obserwatorów próbowała po raz trzeci dostać się na Krym, tym razem od północy, ale została zatrzymana przez uzbrojonych mężczyzn, którzy oddawali w powietrze strzały ostrzegawcze.
Napastnicy powiedzieli obserwatorom, że nie mają pozwolenia na wjazd na półwysep.
Rzeczniczka OBWE poinformowała, że nikt nie został ranny, a misja obserwatorów wycofuje się do najbliższego miasta - Chersonia - i tam zdecyduje o tym jakie ma podjąć kroki.
Wcześniej w sobotę Bajewa informowała, że misja, licząca 54 członków, zarówno wojskowych, jak i cywilów, pochodzących z 29 krajów, ponownie próbuje przedostać się na półwysep i kieruje się "ku punktowi kontroli w Armiańsku". Nie jest jeszcze jasne, czy właśnie tam przedstawiciele OBWE zostali zatrzymani.
Misja, która przybyła na Ukrainę we wtorek, miała odwiedzić obiekty wojskowe sił zbrojnych Ukrainy i rosyjskiej Floty Czarnomorskiej w Autonomicznej Republice Krymu.
Mimo dwukrotnych prób obserwatorzy nie przedostali się na półwysep, ostatnie próby podjęto w piątek, ale nie przepuszczono misji przez punkty kontrolne, których strzegą ludzie z bronią.
W przeddzień misję OBWE zatrzymali nieznani uzbrojeni ludzie w pobliżu Armiańska i oznajmili, że do przemieszczania się na terytorium Autonomii (Autonomicznej Republiki Krymu) niezbędne jest zezwolenie jej nowych władz, którego obserwatorzy nie mają.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.