Kilkaset osób w czwartek wieczorem zebrało się na placu Aleksandra Puszkina w Moskwie, aby zamanifestować poparcie dla samozwańczej Noworosji, utworzonej przez prorosyjskich separatystów z obwodu donieckiego i ługańskiego na wschodzie Ukrainy.
Demonstrację zorganizowała Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej (KPRF), która ocenia, że we wschodniej Ukrainie "trwa planowa pacyfikacja ludności rosyjskojęzycznej". "Ludzie są zabijani za to, że chcą mówić w ojczystym języku i że nie chcą mieszkać w kraju podbitym przez banderowców" - oświadczyła KPRF.
Zgromadzeni domagali się powstrzymania rozlewu krwi na wschodzie Ukrainy. "Poprzyjmy Noworosję!", "Zdrada jest gorsza od sankcji!" i "Putinie! Nie zdradź Noworosji!" - głosiły trzymane przez nich transparenty.
Podczas akcji zbierano datki pieniężne na pomoc dla mieszkańców dwóch zbuntowanych regionów Ukrainy.
Młode pokolenie w przychylnych mu krajach przyjęło uproszczony schemat konfliktu.
Wcześniej nie była: wszystko opierało się na ustawach, a nie zarządzeniach premiera.
Akcja ratownicza trwała w nocy, gdyż do wypadku doszło w niedzielę już po zmroku.