Kiedy byłem uwięziony, modlitwa dawała mi wewnętrzną wolność – czytamy w liście Jamesa Foleya, amerykańskiego dziennikarza brutalnie zamordowanego przez islamistów w Iraku.
Słowa te napisał po pierwszym uwięzieniu, które miało miejsce w Libii w 2011 r. Został wówczas pojmany na 45 dni przez siły rządowe. Po uwolnieniu opisał swe doświadczenia w liście do swej byłej uczelni, katolickiego uniwersytetu Marquette. Foley przyznał, że w więzieniu najbardziej żal mu było jego matki. Chciał z nią nawiązać kontakt i wtedy zaczął się modlić, tak jak ona, czyli różańcem odmawianym na głos z uwięzioną wraz z nim dziennikarką. Było to dla mnie umocnieniem, bo zamiast milczeć, wyznawałem mą słabość i nadzieję, rozmawiałem z Bogiem – napisał amerykański dziennikarz. Podkreślił też, że właśnie dzięki tej modlitwie już w więzieniu uzyskał wewnętrzną wolność.
Co powiedziałby terapeuta Kościołowi, gdyby on, jako pacjent, zawitał w jego gabinecie?
Andrzej Duda podkreślił, że niektóre wypowiedzi szefa MSZ wzbudziły jego niesmak.
Filip Dębowski podpowiadał uczestnikom Festiwalu Kariery 2024, jak zadbać o higienę cyfrową.