Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej w czwartek zarzucił Polsce, że ta nie odpowiedziała na kilka wniosków o pomoc prawną w śledztwie ws. katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem. Komitet Śledczy podkreślił, że nie pozwala to na podjęcie decyzji procesowej w tym dochodzeniu.
Komitet Śledczy oświadczył też, że wrak Tupolewa jest dowodem rzeczowym w śledztwie, i że jego przekazanie stronie polskiej zostanie rozważone po zakończeniu dochodzenia. Oznajmił również, że nie ma podstaw do mówienia nawet o minimalnej odpowiedzialności kontrolerów lotów z lotniska w Smoleńsku za katastrofę polskiego Tu-154M.
"Współpracę z polskimi organami śledczymi na przestrzeni całego okresu dochodzenia oceniamy jako konstruktywną i owocną. Niemniej w chwili obecnej pozostają niewykonane przez polskich kolegów wnioski strony rosyjskiej, co jest jedną z przyczyn nie pozwalających na podjęcie ostatecznej decyzji procesowej w tej sprawie" - oświadczył rzecznik Komitetu Śledczego generał Władimir Markin.
Markin zakomunikował, że "podstawowa praca" w rosyjskim śledztwie została już wykonana. "Materiały postępowania liczą ponad 400 tomów. Przesłuchano ponad 500 świadków, obejrzano ponad 1500 różnych obiektów i dokumentów, wykonano ponad 1500 ekspertyz. Osiem ekspertyz znajduje się w stadium wykonywania" - wyliczył.
Rzecznik Komitetu Śledczego przekazał, że "w danym momencie można powiedzieć, iż przyczyną katastrofy samolotu był zbieg czynników". "Było to niepodjęcie przez załogę we właściwym czasie - przy braku warunków pogodowych do lądowania na tym lotnisku - decyzji o odejściu na lotnisko zapasowe, zejście do wysokości znacznie niższej od minimalnej wysokości odejścia na drugi krąg (100 metrów) i brak właściwej reakcji na wielokrotnie nadany sygnał systemu ostrzegania o zbliżaniu się do ziemi" - wyjaśnił.
Markin oznajmił, że "rosyjskie śledztwo nie ma żadnych podstaw do mówienia nawet o minimalnej odpowiedzialności grupy kierowania lotami za katastrofę". "Postępowali oni w ścisłej zgodzie z instrukcjami i międzynarodowymi przepisami lotnictwa cywilnego" - podkreślił.
Rzecznik przypomniał, że "zgodnie ze Zbiorem Informacji Aeronawigacyjnych Federacji Rosyjskiej (AIP FR) dowódcy zagranicznych statków powietrznych, wykonujących loty do Rosji, podejmują samodzielne decyzje o możliwości startu z lotniska i lądowania na lotnisku docelowym, ponosząc przy tym pełną odpowiedzialność za podjętą decyzję".
Markin zwrócił uwagę, że "informację o braku warunków pogodowych załodze (Tu-154M) przekazał również pilot (polskiego) Jaka-40, który wcześniej wylądował w Smoleńsku". Rzecznik Komitetu Śledczego podkreślił, że "postępowania tego pilota też nasuwa pewne pytania". "Doskonale wiedząc o niezgodności warunków pogodowych z minimami lotniska, o faktycznym braku wymaganej dla lądowania widzialności, on niemniej dwukrotnie powtórzył (słowa) +możecie spróbować+, co mogło dodatkowo naprowadzić załogę na myśl o możliwości wykonania lądowania przy braku warunków" - wyjaśnił.
Markin oświadczył, że "wrak samolotu jest dowodem rzeczowym w śledztwie, w związku z czym jego przekazanie zostanie rozważone dopiero po zakończeniu dochodzenia i podjęciu decyzji procesowej". "Żadnej polityki w tym nie ma i być nie może" - zaznaczył, dodając, że "w dowolnym kraju świata dopóki trwa śledztwo, dopóty dowody rzeczowe pozostają w dyspozycji uprawnionego organu śledczego".
Prokuratura wojskowa jest "zdumiona" zarzutami rosyjskiego Komitetu Śledczego co do wniosków o pomoc prawną ws. katastrofy smoleńskiej. Przyczyny obiektywne spowodowały, że jeszcze nie zrealizowaliśmy wszystkich - podkreśla mjr Marcin Maksjan z NPW.
Jak mówił PAP w czwartek mjr Maksjan, z około 30 wniosków strony rosyjskiej Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie zrealizowała "znakomitą większość". "Każdy z tych wniosków był wielowątkowy i zawierał liczne postulaty do realizacji. W ostatnich miesiącach przekazywaliśmy stronie rosyjskiej materiały w listopadzie zeszłego roku, a także w styczniu, lutym i marcu bieżącego roku. Ostatnio było to siedem tomów akt" - wyliczał rzecznik NPW.
Podkreślił on, że niektórych postulatów nie można obecnie zrealizować z przyczyn obiektywnych, ponieważ częścią dowodów nie dysponuje także polska prokuratura. "Na przykład opinie sądowo-medyczne, na które oczekujemy - nie możemy ich przekazać stronie rosyjskiej, bo są w toku realizacji przez zespół biegłych medycyny sądowej z Wrocławia - i sami jej jeszcze nie mamy. Podobnie opinia kompleksowa o locie do Smoleńska, która jest jeszcze badana przez prokuraturę pod kątem kompletności. Inny przykład: komitet śledczy FR w jednym z wniosków zwrócił się o protokoły przesłuchań 50 osób. Otrzymali protokoły 48 przesłuchań, bo dwóch pozostałych świadków przebywa za granicą i nie mogliśmy ich dotąd przesłuchać. O tych trudnościach strona rosyjska była na bieżąco informowana" - wskazał mjr Maksjan.
Przypomniał zarazem, że strona polska od początku śledztwa oczekuje na realizację pierwszego z wniosków o pomoc prawną skierowaną do Rosji, tj. zwrotu wraku tupolewa i jego czarnych skrzynek, a także o nadesłanie dokumentacji lotniska w Smoleńsku.
Chodzi o wypowiedź Franciszka ze spotkania z włoskimi biskupami.
"Całe państwo polskie działało wspólnie na rzecz pana uwolnienia"
Ponad trzy tygodnie temu wojsko Izraela rozpoczęło ofensywę na to miasto.
TOPR ewakuowało 15 turystów nieprzygotowanych na warunki na szlaku.