Co najmniej siedem osób zabił w sobotę w nocy czasu lokalnego uzbrojony napastnik w stanie Michigan na północy USA. Według policji mężczyzna kilkakrotnie otworzył ogień w różnych miejscach w hrabstwie Kalamazoo.
Do siedmiu wzrosła liczba ofiar śmiertelnych uzbrojonego napastnika w stanie Michigan na północy USA. W sobotę w nocy czasu lokalnego mężczyzna otworzył ogień w różnych miejscach w hrabstwie Kalamazoo. Po kilkugodzinnym pościgu podejrzanego zatrzymano.
Do pięciu wzrosła też liczba osób rannych. Wcześniejszy bilans mówił o sześciu ofiarach śmiertelnych i trzech rannych. Wśród zabitych jest 14-latka.
Po kilkugodzinnym pościgu podejrzany o dokonanie zabójstw 45-letni mężczyzna został zatrzymany w niedzielę nad ranem czasu lokalnego - podały lokalne władze, na które powołuje się agencja Associated Press. Zatrzymany nie stawiał oporu, w jego samochodzie znaleziono broń.
"Nie ma już zagrożenia dla ludności" - oświadczył zastępca szeryfa w hrabstwie Kalamazoo, Paul Matyas.
Policja przesłuchuje zatrzymanego i bada motywy jego działania.
Jak wskazywał Matyas, sprawcy najprawdopodobniej nie chodziło o zabicie konkretnych osób, strzelał do przypadkowych ludzi.
Tragedia rozpoczęła się w sobotę około godziny 18 na parkingu przed budynkiem mieszkalnym w Richland Township na wschodzie hrabstwa Kalamazoo, gdzie kilkakrotnie postrzelona została kobieta; obecnie jest ona w stanie ciężkim.
Około cztery godziny później, w oddalonym o 15 mil salonie samochodowym zostały zastrzelone dwie osoby: ojciec i syn.
Po piętnastu minutach pięć osób, w tym 14-letnią dziewczynę, napastnik zastrzelił na parkingu przed lokalną restauracją; po krótkiej rozmowie otworzył ogień do ludzi siedzących w samochodach.
Hrabstwo Kalamazoo liczy ponad 230 tys. mieszkańców, leży na zachód od Detroit.
Premier Sunak był przerażony tym, co działo się do tej pory.
Premier Sunak był przerażony tym, co działo się do tej pory.