„Ja niczego nie wybierałem i dobrze czułem się na swoich śmieciach, nie chciałem tego zmieniać” – mówi w wywiadzie-rzece Vittorio Messori, najwybitniejszy autor religijny we Włoszech, autor kilku bestsellerów.
W książce „Dlaczego wierzę. Życie jako dowód wiary”, która ukazała się w krakowskim Wydawnictwie św. Stanisława BM opowiada swojemu rozmówcy, wybitnemu watykaniście Andrei Torniellemu jak to się stało, że „pewnego razu młody chłopak, który studiował w Turynie”, pochodził z całkowicie zlaicyzowanej rodziny (choć został ochrzczony), otrzymał laickie wychowanie w państwowej szkole i kontynuował swoje wykształcenie na równie laickim uniwersytecie, uwierzył w Pana Boga.
„Z «papierowych kart» Słowo naprawdę stało się dla mnie «ciałem», ofiarowując mi radość i niepokój, wielki entuzjazm i bojaźń, zadowolenie z wypełnionej powinności i wyrzuty sumienia z powodu niewierności” – opisuje swoje doświadczenie Messori. – „Sam się przekonałem, że wiara dla chrześcijanina to spotkanie Osoby, która jednocześnie jest miłosierna i surowa, ludzka i boska. Spotkaniu temu towarzyszy nieodparta potrzeba podążania za Nią i bycia Jej posłusznym; pomieszanie zapału i uczucia, ale także pełne uszanowania onieśmielenie, niewolne od tajemniczego przerażenia”.
Jak to się zaczęło? Autor „Opinii o Jezusie” nieraz wspominał na kartach swoich książek o przemianie, która przeżył jako młody człowiek. Nie wdawał się jednak w szczegóły, poprzestając na ogólnikach. Tym razem jego kolega – dziennikarz nie daje za wygraną i wydobywa strzeżoną dotychczas tajemnicę. – Przecież to mógł być atak epilepsji, faza sadystyczno-analna lub frustrujące pragnienie władzy, szukające ujścia w religii – ironizuje Messori, przytaczając psychoanalityczne interpretacje nawróceń św. Pawła, św. Franciszka i św. Ignacego Loyoli.
Na poważnie przyznaje, że nie tylko otoczenie i wykształcenie, ale także charakter nie predysponowały go do poszukiwań i odkrycia wiary. Jednak w kącie szafy bibliotecznej natknął się w lecie 1973 r. na kieszonkowe wydanie Ewangelii, rozdawanych przez pobożne stowarzyszenia. Nastąpiło nieprzeczuwane spotkanie – „bezpośrednie zderzenie ze Słowem, które stało się ciałem” bez pośrednictwa komentatora, księdza, Kościoła, czy przyjaciela.
Zaraz potem młody student politologii zaczyna szukać „komentatorów, przyjaciół i Kościoła”, wśród których szczególne miejsce zajmują francuski pisarz katolicki André Frossard i jego wielki rodak Blaise Pascal, a także księża, choćby franciszkanin o. Berardo, który uczył go religii podczas wprowadzonych przez konkordat lekcji w liceum. Zakonnik pomógł mu odbyć pierwszą spowiedź. „Katolików identyfikowałem z autokarem oraz suchym prowiantem zabieranym na parafialną wycieczkę; odpychającym zapachem stęchłego jedzenia na prowadzonych przez duchownych stołówkach; zabobonnym oddawaniu czci świętemu Antoniemu, Januaremu i ojcu Pio; retoryką dobrych uczuć; piosenkami, których nie dało się słuchać; gitarami grup Akcji Katolickiej; drętwymi dowcipami w zakrystii; spoconym księdzem wciśniętym w czarną sutannę...” – wyznaje Messori. – „Katolicyzm był więc złym gustem, śmierdzącym powiewem przednowoczesnej ludzkiej fauny. Był klerykalnymi Włochami gorszego gatunku, z którymi ludzie jak my nie mogli się identyfikować i od których chwalebny laicki plan (...) chciał trzymać się z dala i który chciał zwalczać”. A jednak w tych Włoszech znalazł młody Messori swoją duchową ojczyznę. Jego dalsza praca to, jak mówi służba Kościołowi w powołaniu pisarza i dziennikarza, gdyż „tylko to potrafię robić”.
Tornielli wypytuje swojego kolegę o jego intelektualne poszukiwania i przeżywanie wiary, a przede wszystkim o apologię Kościoła, na której się koncentruje twórczość kolegi. Messori bardzo uczciwie, zawsze szukając przede wszystkim prawdy, mówi o rzeczach trudnych, o grzechach ludzi Kościoła zwracając jednak uwagę, że problemy są bardziej skomplikowane niż wydają się to w pierwszej chwili krytykom. I cytuje Chestertona: „kto nie kocha Kościoła, widzi defekty jego synów i córek. Kto go kocha, widzi je jeszcze lepiej, nie widzi jednak tylko ich. Widzi także jego cnoty, których mimo wszystkich kryzysów, nie brakuje także dzisiaj”.
Vittorio Messori w rozmowie z Andreą Torniellim, Dlaczego wierzę. Życie jako dowód wiary, Wydawnictwo św. Stanisława BM, Kraków 2009.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Może też im niebawem zacząć brakować żołnierzy i rąk do pracy.
Spotkanie rozpocznie się mszą w miejscowym kościele, później - muzyczny wieczór.