Piotr Kowalczuk z "Rzeczpospolitej" pisze w artykule pt. "Zabił córkę za romans" o tragedii jaka miała miejsce we Włoszech.
Ojciec zabił Saanę, ponieważ zamieszkała ze swoim narzeczonym. El Katawi Dafani przyjechał do Włoch 11 lat temu. Znalazł tu pracę w restauracji. Żonie i córce nie pozwalał wychodzić z domu. Dziewczynka przerwała naukę, bo ciągle brakowało pieniędzy. Ojciec zgodził się, żeby Saana rozpoczęła pracę w restauracji. Kobieta związała się z współwłaścicielem lokalu.
Niezadowolony ojciec robił ogromne awantury, chciał wraz z rodziną wrócić do Maroka. 18- letnia dziewczyna spakowała się i wyprowadziła do domu przyszłego męża. "We wtorek, gdy udawali się razem do pracy, ojciec dziewczyny zajechał im drogę. Najpierw ciężko zranił nożem Massima, a potem dopadł w lesie uciekającą córkę i poderżnął jej gardło. Specjalnie po to zwolnił się z pracy i rano kupił w sklepie wielki kuchenny nóż"- informuje Kowalczuk.
Tragedia wstrząsnęła Włochami. To już 37 przypadek w tym kraju, gdy muzułmanin morduje członka swojej rodziny. "Motywem najczęściej był grzeszny z punktu widzenia islamu styl życia, ale i chorobliwa zazdrość czy odmowa zawarcia zaaranżowanego małżeństwa"- zaznacza autor artykułu. Matka Saany miała zeznać w sądzie, iż według niej wina leży po stronie córki. Prasa lewicowa winą obciąża lokalną włoską społeczność, władze i polityków. Miejscowy imam wystosował apel, by nie wykorzystywać okrutnej śmierci Marokanki do celów politycznych i nie wiązać tragedii z religią.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.