Pismo Święte ukazuje Jezusa Chrystusa w roli naszego obrońcy. Tym, który oskarża, jest szatan. Nie ma chyba wątpliwości, kogo powinniśmy naśladować.
Ci, którzy grożą innym sądem Bożym, na ogół widzą się w roli prokuratorów w tym procesie. I są pewni swojej wygranej - przeczytałam wczoraj. Nie wchodząc w statystyki, trzeba zapytać, jak mówić nie tylko o Bożym miłosierdziu, ale także o Bożej sprawiedliwości i realnej możliwości wiecznego potępienia.
Zacytowane wyżej zdanie to zdecydowanie antywzór. I nie chodzi jedynie o skuteczność takiego przekazu.
Przypomnę dwa cytaty. Z Apokalipsy: I usłyszałem donośny głos mówiący w niebie: Teraz nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego Pomazańca, bo oskarżyciel braci naszych został strącony, ten, co dniem i nocą oskarża ich przed Bogiem naszym. A oni zwyciężyli dzięki krwi Baranka i dzięki słowu swojego świadectwa (...).
I drugi, z Listu św. Jana: Jeśliby nawet kto zgrzeszył, mamy Rzecznika wobec Ojca - Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko nasze, lecz również za grzechy całego świata.
Pismo Święte ukazuje Jezusa Chrystusa w roli naszego obrońcy. Tym, który oskarża, jest szatan. Nie ma chyba wątpliwości, kogo powinniśmy naśladować. Warto przypominać sobie te słowa zawsze, gdy przychodzi pokusa stania się oskarżycielem dla któregokolwiek z braci.
A jednak przecież nie można stwarzać złudzenia, że istnieje tylko jedna opcja: zbawienie. Owszem, Kościół ma nadzieję, że wszyscy ludzie zostaną zbawieni. Owszem, modli się, by tak się stało. Owszem, o nikim (włącznie z Judaszem i największymi zbrodniarzami) nie powie, że został potępiony. Jednak nie przekreśla znaczenia wolnej woli. Nadzieja jest czym innym niż pewność. Nasze życie nie jest grą wideo lub operą mydlaną; nasze życie jest czymś poważnym i cel, jaki mamy osiągnąć, jest ważny - przypomniał wczoraj papież.
Jak zatem mówić o możliwości potępienia? Przypominają mi się słowa św. Pawła, który wolałby sam być odłączony od Boga, niejako w zastępstwie swojego narodu. Przypomina mi się płacz św. Dominika: Panie, co z grzesznikami? Przypominają mi się wszyscy pokutujący za braci, by wybłagać ich zbawienie. Tu leży klucz: jest nim miłość. Jezus mówił ostre słowa. Ale nad Jerozolimą płakał. I dla zbawienia wszystkich umarł.
Jeśli w swoim sercu nosisz płacz św. Dominika czy smutek św. Pawła, daj się mu prowadzić. Ono najlepiej podpowie, co robić i jak mówić. Nawet ostre słowa będą brzmiały wtedy inaczej.
Jeśli nie stać Cię na łzy, za to masz ochotę oskarżać, lepiej pomyśl, kogo chcesz naśladować. I zamilcz.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nazwał ich "wariatami" i dodał, że nie pozwoli, by nadal "dzielili Amerykę".
W swojej katechezie papież skoncentrował się na scenie pojmania Jezusa.
2,1 mld. ludzi wciąż nie ma dostępu do bezpiecznej wody pitnej.
Sytuację nauczycieli religii pogarsza fakt, że MEN dał im za mało czasu na przekwalifikowanie się.