To dobrze, że projekt spotkał się z tak silnym protestem ze strony licznych grup społecznych. Dobrze również, że pojawił się w tej kwestii oficjalny głos Kościoła katolickiego w Polsce.
„Apelujemy do parlamentarzystów, aby nie godzili się na rozwiązania, godzące w niezbywalne wartości, takie jak prawo rodziców do wychowania dzieci według wyznawanych zasad, prawo dziecka do opieki ze strony biologicznych rodziców oraz prawo do autonomii i intymności życia rodzinnego” – czytamy w wydanym 1 marca br. oświadczeniu Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Rodziny. Chodzi o rządowy projekt ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie.
Co tak niepokoi Kościół w związku z tym dokumentem? Na przykład to, że w trakcie prac nad nową wersją ustawy nie uwzględniono postulatów Zespołu ds. Rodziny działającego w ramach Komisji Wspólnej Przedstawicieli Rządu Rzeczpospolitej Polskiej i Konferencji Episkopatu Polski. Nie wzięto też pod uwagę opinii wielu reprezentantów organizacji katolickich.
Przede wszystkim jednak jest w tym projekcie wiele zapisów, które mogą się okazać niebezpieczne. Zaczynając od tego, że pracownik socjalny będzie miał prawo odbierania dzieci rodzicom bez wyroku sądu, przez tworzenie posiadających ogromne możliwości zbierania wrażliwych danych zespołów monitorujących nie tylko rodziny, w których występuje przemoc, lecz także przemocą zagrożone, aż po znaczące rozszerzenie definicji przemocy. W świetle nowej ustawy za przemoc mogą zostać uznane takie zachowania jak m.in.: „jednorazowe albo powtarzające się działanie lub zaniechanie naruszające wolność, w tym seksualną, a także wywołujące cierpienia i krzywdy moralne u osób dotkniętych przemocą”. Już teraz kolportowany jest poradnik pracownika socjalnego definiujący przemoc w taki sposób, że rodzic, który podejmuje normalne działania wychowawcze może być o nią posądzony. W konsekwencji tej definicji zabranie dziecka spowodować mogą m. in: dawanie klapsów, "zawstydzanie", "krytykowanie", np. "krytykowanie zachowań seksualnych".
Wiele wskazuje na to, że rząd usiłuje stworzyć prawo pozwalające na daleko idącą, uznaniową ingerencję państwa w życie zwykłych rodzin. Istnienie takiego prawa jest groźne. Zawsze przecież może znaleźć się ktoś, kto zechce je wykorzystać przeciwko konkretnej rodzinie czy grupie rodzin kierując się nie dobrą wolą, lecz ideologicznymi przesłankami lub zwykłą personalną niechęcią do kogoś. Stworzenie takiego prawa pogorszy i tak niedobry pod wieloma względami system prawny w Polsce. Uczyni to w dziedzinie bardzo ważnej, wymagającej ze strony aparatu państwowego ogromnej troski, ale też wielkiej ostrożności, roztropności i delikatności.
To dobrze, że projekt spotkał się z tak silnym protestem ze strony licznych grup społecznych. Dobrze również, że pojawił się w tej kwestii oficjalny głos Kościoła katolickiego w Polsce. Liczne sondaże pokazują, że Polacy oczekują aktywnego udziału Kościoła w ważnych debatach społecznych i chcą znać jego stanowisko.
Batalia wokół projektu ustawy pokazała coś jeszcze. Polscy katolicy zaczynają sobie zdawać sprawę z tego, że są w Polsce u siebie i mają prawo domagać się uwzględniania ich punktu widzenia przy podejmowaniu ważnych decyzji politycznych i społecznych. I że zaczynają odkrywać, iż aby zostać zauważonym, trzeba występować wspólnie. Konieczna jest jedność i koordynacja działań w kluczowych sprawach. Także w sferze medialnej.
Już raz katolickie media w Polsce pokazały, że mimo dzielących je różnic w spojrzeniu na wiele kwestii, w sprawach fundamentalnych potrafią działać razem. Wspólny dodatek na temat stanowiska Kościoła wobec kwestii bioetycznych był sygnałem, iż da się przekroczyć indywidualne ambicje i grupowe interesy.
Teraz jest okazja, aby postąpić podobnie. Największe katolickie portale internetowe już zjednoczyły siły w nagłaśnianiu niebezpieczeństw, jakie niesie projektowana ustawa i wskazywaniu, w jaki sposób katolik może przekazać rządzącym naszą Ojczyzną swoje zdanie w tej materii.
Jak zasugerował jeden z publicystów, przydałaby się jeszcze wielka, dwumilionowa manifestacja, na wzór tych, jakie organizują katolicy hiszpańscy, protestujący przeciwko szkodliwym pomysłom swojego rządu. W chwili, gdy piszę te słowa, nie wiem, jak liczna będzie planowana na wtorkowe południe pikieta pod Sejmem. Pewnie nie będzie liczyć dwóch milionów, ale nie jest wykluczone, że odzyskujący właśnie świadomość swojej politycznej mocy polscy katolicy będą w stanie za jakiś czas w ważnej kwestii stawić się naprawdę licznie.
Sprawa nowelizacji ustawy o przemocy w rodzinie stała się swoistym czasem próby zarówno dla polskich katolików, jak i dla polskich polityków. Politycy mają jedyną w swoim rodzaju okazję pokazania, iż nie lekceważą wyborców i naprawdę chcą być ich reprezentantami, tworząc takie prawo, jakiego oczekują ludzie na nich głosujący. Zobaczymy, czy zechcą z niej skorzystać. Czy też w swym zadufaniu będą próbowali narzucić rządzonym rozwiązania sprzeczne z ich potrzebami i zamiast realizować faktyczną politykę prorodziną, będą woleli zbudować gigantyczną strukturę urzędniczą: od Krajowego Koordynatora do spraw Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie, w randze ministra, przez wojewódzkich koordynatorów, po tzw. zespoły interdyscyplinarne w każdej gminie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.