Plac Piłsudskiego w Warszawie, gdzie o godz. 12 rozpoczną się uroczystości żałobne ku czci ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem zapełnia się ludźmi z całej Polski. Na placu jest już kilkanaście tysięcy osób. Według policji z minuty na minutę liczba uczestników uroczystości rośnie.
Wielu, zgodnie z apelem władz miasta zdecydowało się skorzystać z komunikacji miejskiej, która w sobotę jest bezpłatna. W okolicach Placu i prowadzących do niego ulicach drogę przybywającym wskazują harcerze, rozdają wodę oraz program uroczystości wraz z mapką najbliższych okolic Placu, kierują do punktów sanitarnych. Dostępne są także dzisiejsze dzienniki.
Na samym Placu, w ogólnodostępnych sektorach miejsca przy barierkach są już zajęte. Dla tych, którzy nie dostaną się na plac, w jego bliskim sąsiedztwie ustawiono kilka telebimów. Ludzie przychodzą z własnymi krzesełkami i narodowymi flagami, przepasanymi kirem. Widoczne są też flagi "Solidarności" oraz transparenty z nazwami miejscowości, m.in. Łap i Radomska. Zapełniają się też stanowiska prasowe.
Na Plac dotarła m.in. grupa: górników, hutników i kolejarzy z "Solidarności" Zagłębia Miedziowego. W nocy, w godz. od 1.00 do 4.00 grupa ta, ubrana w odświętne mundury pełniła wartę honorową przy trumnach pary prezydenckiej.
"Przyjechaliśmy wczoraj, bo jesteśmy dumni z naszego prezydenta, wyjeżdżamy dziś po mszy. To dla nas historia, o której będziemy opowiadać. O wszystkich osobach z pokładu tego samolotu moglibyśmy opowiadać cały dzień" - powiedział PAP górnik Jan Wilczyński.
W pobliskim Ogrodzie Saskim powstał punkt medyczny, widać też piesze patrole ratowników. Zabytkową fontannę odgrodzono barierkami, a rzeźby w parku zabezpieczono metalowymi klatkami.
Trwają próby nagłośnienia. Porządku pilnują funkcjonariusze różnych służb.
Na ulicach centrum Warszawy i wokół Pl. Piłsudskiego handlarze sprzedają znicze, kwiaty, biało-czerwone chorągiewki i flagi.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.