"Tupolew nie lądował, tylko podchodził do lądowania" - mówi "Gazecie Wyborczej" dowódca rządowego samolotu Jak-40, który 10 kwietnia wylądował w Smoleńsku 79 minut przed prezydenckim Tu-154.
Porucznik Artur Wosztyl, po ponad miesiącu od tragicznego zdarzenia, zaczął mówić w mediach o feralnym poranku w Smoleńsku. Jednak niektóre szczegóły musiał przemilczeć, bo prokuratura wojskowa objęła je tajemnicą.
Pilot potwierdza m.in. panujące wówczas, bardzo złe warunki atmosferyczne i to, że trzykrotnie ostrzegał o tym załogę Tu-154.
Za głosowało 236 posłów, przeciwko było 186, a 5 wstrzymało się od głosu.