Smucą protesty, jakie zaczyna wywoływać zapowiadana na początek czerwca wizyta Benedykta XVI na Cyprze. Nadzieję budzi postawa patriarchy Cypru, Chryzostoma II.
„Synod zadecydował, a jego postanowienia mają charakter zobowiązujący” - przypomniał patriarcha. „Osoby, które nie zgadzają się z decyzją Synodu, mogą pozostać w swoich domach” – stwierdził w wypowiedzi dla prasy. Krótko, jasno i celnie.
Historia Cypru, także ta kościelna, jest niezwykle burzliwa. Wiadomo z Dziejów Apostolskich, że wyspa była miejscem działalności misyjnej Pawła i Barnaby. Ten drugi, po rozstaniu z Pawłem, miał na stałe zająć się ewangelizacja wyspy. Wedle tradycji na Cyprze zamieszkiwał też wskrzeszony przez Jezusa Łazarz. Kościół na Cyprze dość wcześnie uzyskał niezależność od Konstantynopola i pretendującej do jurysdykcji nad wyspą Antiochii, w czym wielką rolę odegrało właśnie odnalezienie na wyspie grobu świętego Barnaby. W czasie wypraw krzyżowych dostał się pod panowanie chrześcijan zachodu: krzyżowców, a później Wenecjan. Jeszcze później zdobyli wyspę wyznający islam Turcy, którzy dopiero w XIX wieku ustąpili miejsca Anglikom.
Historia sprawiła, że Cypr przez wieki pełnił rolę pomostu między wschodem a zachodem. Widać to także w kościelnej sztuce, którą – wedle opowiadań przewodników – gorszą się co bardziej ortodoksyjni wyznawcy prawosławia. Nic dziwnego, że właśnie z Cypru, od Chryzostoma II, wypłynęła trzy lata temu propozycja pośredniczenia w ekumenicznych kontaktach między Rzymem a Moskwą. Zwłaszcza, że Cypryjczycy rzeczywiście mają dobre kontakty z Rosjanami.
Obecna wizyta zwierzchnika Kościoła rzymskiego w tym zamieszkanym głównie przez prawosławnych kraju wpisuje się w rolę, jaką Kościół prawosławny na Cyprze może odegrać. Na pewno mogłaby być kolejnym krokiem do zbliżenia katolików i prawosławnych. Stąd – jak się wydaje – tak stanowczy protest patriarchy przeciw tym, którzy proces pojednania torpedować chcą u samych podstaw.
Ekstremistów, sprzeciwiających się wszelkim kontaktom ekumenicznym i traktujących je jak zdradę świętej sprawy Jezusa, nie brakuje po jednej i po drugiej stronie. Ważne, by tym głosom nie ulegać. Zwłaszcza że torpedują one przyjęte zgodnie z kościelnymi zwyczajami zasady. Jeśli naprawdę chcemy stanąć kiedyś przed Chrystusem pojednani, musimy się spotykać. Bo odbudowy zrozumienia, zaufania – czyli tego co spowodowało ostatecznie rozłam – nie załatwi podpisanie nawet 100 deklaracji.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.