Trwające w Polsce opady raczej nie są groźne i nie doprowadzą do kolejnej powodzi - ocenia hydrolog dr Piotr Kuźniar. Zaznacza jednak, że zbliża się okres tzw. opadów świętojańskich, a wały przeciwpowodziowe wciąż są namoknięte.
Aby na Wiśle powstała kolejna fala wezbraniowa, ciągłe opady w górach, rzędu kilkudziesięciu milimetrów dziennie, musiałyby trwać około tygodnia. Prognozowany w najbliższych dniach przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wzrost stanu wód do poziomów okołoostrzegawczych nie jest groźny - uważa hydrolog z Zakładu Budownictwa Wodnego i Hydrauliki Politechniki Warszawskiej.
"Przy takim poziomie wody rzeka zaczyna opuszczać koryto, ale zalewa tylko łąki między korytem a wałami przeciwpowodziowymi, nie sięgając ich podstawy" - powiedział w rozmowie z PAP.
Zaznaczył jednak, że zbliża się okres tzw. opadów świętojańskich, czyli intensywnych deszczy, które zazwyczaj w ostatniej dekadzie czerwca występują w rejonach górskich. Jak dodał, to właśnie deszcze świętojańskie w pierwszych dniach lipca były powodem powodzi w 1997 r.
Jak zaznaczył, wały przeciwpowodziowe są wciąż mokre po dwóch poprzednich falach wezbraniowych. Gdyby w tych warunkach miała powstać trzecia, zostałyby one nasycone wodą szybciej niż w stanie suchym.
Zdaniem Kuźniara, aby wały wyschły, potrzeba nawet dwóch miesięcy. Tempo wysychania zależy od materiału, z którego dany odcinek jest zbudowany. "Szybciej wysychają wały z dużym udziałem piasku. Te, w których więcej jest części drobnych są szczelniejsze, ale wysychają wolniej" - powiedział.
Podkreślił, że przerw w wałach, które powstały podczas ostatnich powodzi, nie da się łatwo i szybko naprawić. "W miejscu przerwania wału powstaje wypełniony wodą wybój o głębokości nawet 12 m. To jak niewielki, głęboki staw. Nie można go po prostu zasypać, wcześniej musi on wyschnąć. W miejsce wypompowanej wody będzie przesączać się woda z gruntu" - powiedział.
Zaznaczył, że docelowa naprawa wyrwy w wale jest niezwykle trudna. "Powinna ona zostać zasypana taką mieszanką gruntu, z której buduje się wały, czyli z częścią drobnej frakcji. Dzięki temu w przyszłości nie powstanie w tym samym miejscu tzw. okno filtracyjne" - powiedział.
Jak dodał, w przypadku zagrożenia kolejną falą wezbraniową, można takie miejsce zabezpieczyć grodzicami, czyli tzw. larsenami - rynnowymi kształtownikami, które po połączeniu tworzą szczelną, stalowa ścianę (podczas ostatniej powodzi zastosowano je w Porcie Praskim w Warszawie - PAP). Zaznaczył jednak, że rozwiązanie takie jest bardzo drogie.
W piątek IMiGW poinformował, że ciągłe opady deszczu przez najbliższych kilka dni, głównie na południu Polski, mogą doprowadzić do podwyższenia stanu wód, aczkolwiek nie powinny one przekroczyć stanów alarmowych.
Padać ma przynajmniej do środy. Prognozowana na niedzielę wysokość opadów w Małopolsce i na Lubelszczyźnie to 10-16 mm, w czasie burz 20-30 mm. Na Mazowszu, Mazurach i Podlasiu 5-10 mm, lokalnie w czasie burz 15-20 mm, przelotny deszcz także na Pomorzu. Najdłużej deszczowa pogoda utrzyma się na południu kraju - w Małopolsce i na Lubelszczyźnie.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.