Kandydat PiS na prezydenta Jarosław Kaczyński jest zdania, że wygrał niedzielną debatę telewizyjną z Bronisławem Komorowskim (PO). Ocenił jednocześnie, że nie jest to przełomowy moment kampanii.
Kaczyński powiedział dziennikarzom po zakończeniu debaty, że jest z jej przebiegu bardzo zadowolony. Jego zdaniem, kandydat Platformy przypisywał sobie nieustannie sukcesy PiS-u; jako przykład wymienił kwestię służby zdrowia.
Kandydat PO zaznaczył, że brakowało mu pytań wzajemnych właśnie, dlatego żeby wyjaśniać takie sprawy, jak np. wydatki na służbę zdrowia w czasie rządów PiS i PO. Przekonywał, że ogromny wzrost wydatków na ochronę zdrowia nastąpił dzięki PiS, a nie PO.
Jego zdaniem formuła, w której mogliby z Komorowskim zadawać sobie pytania, mogłaby być bardziej efektywna i ciekawa.
Kaczyński tłumaczył też swoje wypowiedzi z debaty dotyczące Białorusi, kiedy zwracając uwagę na sytuację Polaków w tym kraju powiedział, że jest to sprawa, o której warto rozmawiać także z prezydentem Rosji. Komorowski uznał to za "niebywały pomysł polityczny".
Już po debacie kandydat PiS skrytykował za tę wypowiedź Komorowskiego. Jak mówił, będzie bardzo niedobrze, jeśli prezydentem zostanie ktoś, kto nie orientuje się w realiach dzisiejszej polityki międzynarodowej. Przekonywał, że problemy polskiej mniejszości na Białorusi stały się przedmiotem rozmów międzynarodowych, bo to sprawa praw człowieka. "Jeśli ktoś, kto chce być prezydentem tego nie wie, to jest bardzo, bardzo niedobrze" - podkreślał prezes PiS.
Kaczyński odpierał również zarzuty Komorowskiego z końcówki debaty dotyczące dopłat bezpośrednich dla rolników. Kandydat PO mówił, że lider PiS zapowiadał likwidację unijnych dopłat do hektara "w imię marzeń o armii europejskiej".
"Nie było żadnego planu zabierania polskim rolnikom ich pieniędzy. Były plany nie zabrania im, ale bardzo, bardzo radykalnego dodania pieniędzy (...). To, co zrobił pan marszałek nie było fair" - ocenił.
Wyraził nadzieję, że "zaczepny ton" PO, będzie złagodzony już w czasie środowej, kolejnej debaty z Komorowskim.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.