Do 6 lipca mieszkańcy Lanckorony, którzy stracili domy na osuwiskach podczas majowej powodzi, mają dać ostateczną odpowiedź, czy zgadzają się zamieszkać w domkach szeregowych, czy wolą budować budynek wolnostojący - dowiedziała się we wtorek PAP w lanckorońskim urzędzie gminy.
W pierwszej połowie czerwca mieszkańcy wypowiedzieli się już w tej sprawie, ale - jak się później okazało - nie wszystkie opinie były jednoznaczne.
"Wyznaczyliśmy teraz termin do 6 lipca. Wszyscy - około 40 rodzin - mają złożyć nam do tego dnia deklaracje, w jakim kierunku pójdą: budownictwa szeregowego czy indywidualnego. Decyzja nie będzie już podlegała zmianie. Na tej podstawie będziemy sprawdzać przykładowo, czy wystarczy nam gminnego terenu pod budowę" - powiedziała sekretarz gminy Lanckorona Teresa Florek.
Samorząd ma na odbudowę domów 10 milionów złotych z MSWiA. Florek powiedziała, że domy szeregowe wzniósłby inwestor zastępczy. W przypadku budownictwa indywidualnego rozliczenia dokonywane będą na podstawie faktur.
Florek przypomniała, powołując się na słowa premiera Donalda Tuska, który odwiedził Lanckoronę 18 czerwca, że z pieniędzy rządowych finansowana będzie jedynie budowa domów o średnim standardzie. Jeśli ktoś będzie chciał na odrębnej działce wybudować dom ponadstandardowy, będzie musiał sfinansować różnicę z ubezpieczenia lub własnych funduszy.
Z poprzedniej ankiety wynikało, że 22 rodziny zainteresowane były mieszkaniem w zabudowie bliźniaczej lub szeregowej, sześć zamierza budować dom wolnostojący, a dziesięć wybrało lokal komunalny.
W gminie Lanckorona na terenach osuwiskowych znajduje się około 70 budynków. Do 34 domów w Łaśnicy i ośmiu w Podchybiu ludzie już nie wrócą. Taka jest opinia geologów, którzy przebadali teren osuwisk.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.