Co czwarty Polak (24 proc.) zna osobę o homoseksualnej orientacji, jednak większość ankietowanych nie akceptuje publicznych wystąpień gejów i lesbijek. Wielu uważa także, że homoseksualiści nie powinni wykonywać wszystkich zawodów - wynika z najnowszego sondażu CBOS.
Co czwarty Polak przyznaje, że zna osobę o homoseksualnej orientacji. W ciągu ostatnich dwóch lat odsetek ten zwiększył się o 9 proc. Znajomość gejów i lesbijek częściej deklarują osoby młode - w wieku 25-34 lat, mieszkańcy dużych miast oraz respondenci z wyższym wykształceniem. Według CBOS trudno jest jednoznacznie ocenić, czy zmianę tę można uznać za symptom oswajania się społeczeństwa z homoseksualizmem, czy też jest ona wynikiem częstszego ujawniania swojej homoseksualnej orientacji.
Większość dorosłych Polaków (64 proc.) deklaruje, że nie akceptuje publicznych wystąpień gejów i lesbijek; tylko 30 proc. uważa, że powinni mieć oni do tego prawo. Od grudnia 2005 r. odsetek osób akceptujących publiczne manifestacje osób homoseksualnych zwiększył się o 10 proc.
17 lipca w Warszawie, po raz pierwszy w Polsce, odbędzie się ogólnoeuropejska parada gejów i lesbijek, organizowana w ramach festiwalu mniejszości seksualnych EuroPride. Jak stwierdza CBOS, wydarzenia tego typu budzą w naszym kraju różne emocje, często jednak negatywne.
"Oprócz osób krytycznie nastawionych do homoseksualizmu, przeciwnikami parady są również ci, którzy twierdzą, że orientacja psychoseksualna nie jest czynnikiem, który powinien być publicznie manifestowany. Ponadto zdarzają się zarzuty odnoszące się do sposobu manifestowania: stylistyki, nieobyczajnego zachowania uczestników" - napisano w opracowaniu wyników sondażu.
64 proc. ankietowanych odpowiedziało, że pary homoseksualne nie powinny mieć prawa do publicznego pokazywania swojego stylu życia; przeciwnego zdania była ponad jedna czwarta badanych (29 proc.). W stosunku do badania z 2005 r. odsetek osób wyrażających w tej kwestii dezaprobatę zmniejszył się o 14 pkt procentowych, a od tego z 2008 r. - o 5 pkt procentowych.
Polacy są podzieleni w opiniach na temat dostępu homoseksualistów do różnych zawodów. 44 proc. uznało, że są profesje, których geje nie powinni wykonywać. Przeciwnego zdania było 36 proc. osób, a 20 proc. wskazało odpowiedź "trudno powiedzieć". Nieco mniejsza grupa (36 proc.) była zdania, że w niektórych zawodach nie powinny pracować lesbijki. Odmienną opinię wyraziło 41 proc. ankietowanych, a 23 proc. nie potrafiło wskazać jednoznacznej odpowiedzi.
Respondenci opowiadający się za segregacją zawodową gejów wskazywali przede wszystkim zawody z obszaru edukacji, związane z pracą z dziećmi i młodzieżą (77 proc.) oraz ochrony zdrowia (24 proc.). Mniej osób uznało, że gej nie powinien być księdzem (18 proc.) czy pracownikiem służb mundurowych (8 proc.).
Także w przypadku lesbijek ankietowani najczęściej wskazywali, że nie powinny one pracować z dziećmi i młodzieżą (82 proc.) oraz w ochronie zdrowia (26 proc.). 5 proc. osób uznało, że nie powinny one pełnić stanowisk i funkcji publicznych, a 4 proc., że nie powinny pracować w służbach mundurowych. Także 4 proc. odpowiedziało, że lesbijki nie powinny być zakonnicami.
Bardzo rzadko (po 1 proc.) pojawiały się odpowiedzi, że geje i lesbijki nie powinni wykonywać żadnych prac, które wiążą się z kontaktem z ludźmi, czy że w ogóle nie powinny mieć możliwości pracy.
Na deklaracje dotyczące ograniczenia dostępu do zawodów dla lesbijek nie wpływa płeć respondentów, natomiast ograniczenia dla gejów częściej postulują mężczyźni.
Choć stosunkowo wiele osób uznało, że lesbijki i geje nie powinni mieć możliwości pracy we wszystkich zawodach, większość z nich nie miałaby nic przeciwko temu, by osoba o orientacji homoseksualnej pracowała w tej samej firmie co oni (76 proc.), była ich bezpośrednim współpracownikiem (70 proc.) czy też bezpośrednim przełożonym (67 proc.). Ponad połowa osób aktywnych zawodowo (51 proc.) twierdzi, że w ich zakładzie pracy osoba o homoseksualnej orientacji byłaby traktowana tak samo jak inni pracownicy, a więcej niż jedna czwarta (27 proc.) ocenia - że gorzej od innych. 22 proc. osób nie potrafiło udzielić odpowiedzi.
Odmiennie kształtują się wyobrażenia o tym, jak w Polsce traktowani są homoseksualni pracownicy - 45 proc. respondentów uznało, że traktuje się ich gorzej, a tylko 28 proc. było zdania, że na równi z innymi.
Bardzo podzielone są opinie Polaków na temat związków osób tej samej płci. Zdaniem 45 proc. dorosłych ankietowanych powinno istnieć prawo, które umożliwiłoby gejom i lesbijkom zawieranie związków gwarantujących możliwość wspólnego opodatkowania czy dziedziczenia po zmarłym partnerze. Nieco więcej osób (47 proc.) takiego pomysłu nie aprobuje. Od 2008 r. odsetek osób popierających prawne usankcjonowania związków osób tej samej płci nieznacznie wzrósł (4 proc.).
Wśród Polaków dominuje opinia, że homoseksualizm jest odstępstwem od normy (86 proc. wskazań), przy czym większość osób , które tak sądzą (63 proc.; wzrost od 2008 r. o 11 pkt proc.), uważa, że należy go tolerować, a jedna czwarta (23 proc.; spadek od 2008 r. o 8 pkt proc.) - że nie wolno. Zaledwie 8 proc. badanych uznało, że homoseksualizm to coś normalnego.
Opinię, że homoseksualizmu nie powinno się tolerować, najczęściej wyrażają najstarsi respondenci, osoby z wykształceniem podstawowym, mieszkańcy wsi, rolnicy i badani intensywnie praktykujący religijnie. Postawa tolerancyjna jest najczęstsza wśród mieszkańców największych miast, osób z wyższym wykształceniem, ludzi młodych oraz wśród najlepiej zarabiających. Tych, którzy uważają homoseksualizm za coś normalnego, jest relatywnie najwięcej wśród niebiorących udziału w życiu religijnym. Znający osobiście geja lub lesbijkę częściej niż nieznający takich osób tolerują homoseksualizm i częściej uznają go za coś normalnego.
Badanie "Postawy wobec gejów i lesbijek" CBOS przeprowadził w dniach 8-19 kwietnia 2010 r. na liczącej 1056 osób reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.
Zabronione jest "celowe lub lekkomyślne" wpływanie na decyzję innej osoby o przerwaniu ciąży.
Liczbę ofiar szacuje się na 300 tys. kobiet i 25 tys. mężczyzn.
Po ataku poinformowano, że uderzenie było wymierzone w centra dowodzenia Hezbollahu.
Na spadek inflacji złożą się niższe ceny paliw i wolniejsza dynamika wzrostu cen żywności.
Widoczne były także zmiany dotyczące płci używających i ich pochodzenia etnicznego.