Korea Północna grozi "świętą wojną" Ameryce i Korei Południowej. Reżim w Phenianie zapowiedział w sobotę, że może rozpocząć wojnę " w dowolnym czasie" i użyć broni jądrowej. Miałaby to być odpowiedź na "lekkomyślne" manewry amerykańsko-południwokoreańskie.
Manewry na wielką skalę rozpoczną się w niedzielę.
Napięcie na Półwyspie Koreańskim nie maleje od czasu, gdy w marcu zatonęła południowokoreańska korweta Cheonan. Północnokoreańska Komisja Narodowej Obrony ponownie zaprzeczyła, że okręt z południa został zatopiony z rozkazu Phenianu. Tymczasem międzynarodowe śledztwo wykazało, że korwetę, na której zginęło 46 marynarzy, trafiła północnokoreańska torpeda.
Stany Zjednoczone mówią, że nie chcą "wojny słów' z Phenianem. - To, czego potrzebujemy od Korei Płn., to mniej prowokacyjnych słow, a więcej konstuktywnego działania - powiedział rzecznik prasowy departamentu stanu, P.J. Crowley.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.