Rzecznik Praw Dziecka apeluje do premiera o powstrzymanie "ekspansji dopalaczy w Polsce". RPD jest zaniepokojony łatwym dostępem młodzieży do tzw. dopalaczy oraz brakiem działań profilaktycznych, informujących o szkodliwości tych substancji.
Rzecznik praw dziecka Marek Michalak zwrócił się w środę do premiera Donalda Tuska z prośbą o "skuteczne działania, które będą miały charakter prac międzyresortowych", a które ograniczą dostęp młodzieży do "dopalaczy".
"Dopalacze" to substancje psychoaktywne, które mogą działać podobnie do narkotyków, można je legalnie kupić w Polsce. Są sprzedawane m.in. jako przedmioty kolekcjonerskie albo nawozy do roślin. W Warszawie dostępne są w kilku całodobowych sklepach, nawet w centrum miasta.
"Młodzież, która przyznaje się do ich używania, nie ukrywa, że stosuje je w celu wywołania u siebie zmiany nastroju polegającej na osiągnięciu lekkiego stanu euforii i zobojętnieniu na dziejące się wokół wydarzenia. Specjaliści zajmujący się uzależnieniami wyrażają opinię, że substancje te są silnie uzależniające" - pisze RPD w liście do premiera.
Zwraca uwagę, że właściciele sklepów sprzedających "dopalacze" mają poczucie bezkarności i legalności swoich działań, które wynika ze świadomości, że nie ma rozwiązań prawnych, umożliwiających kontrolę ich działań. Popularność "dopalaczy" zwiększa się również przez ich reklamę, m.in. w internecie, a ponieważ handel nimi przynosi duże dochody, liczba sklepów z "dopalaczami" wciąż się zwiększa.
Michalak pisze, że zwracają się do niego rodzice zaniepokojeni zagrożeniem, jakie niesie dla dzieci i młodzieży łatwy dostęp do "dopalaczy" oraz brakiem działań profilaktycznych, informujących o szkodliwych skutkach tych środków. "Zasadne wydaje się dokonanie analizy skutków działania i dostępności +dopalaczy+ pod kątem strat, jakie mogą poczynić w organizmie młodych ludzi" - sugeruje rzecznik.
Monitorowanie sprzedaży "dopalaczy" jest jednym z głównych założeń Krajowego Programu Przeciwdziałania Narkomanii na lata 2011-2016, który został we wtorek przekazany do konsultacji społecznych.
Pod koniec sierpnia weszła w życie ustawa zakazująca handlu "dopalaczami" zawierającymi m.in. mefedron (syntetyczna substancja stymulująca o działaniu empatogennym), oraz dziewięć syntetycznych kanaboidów. W Polsce substancja ta reklamowana jest zazwyczaj przez sprzedawców jako "sole do kąpieli" albo "białe proszki". Resort zdrowia pracuje już nad kolejną ustawą, umożliwiającą wycofanie z rynku na okres od 12 do 18 miesięcy substancji wzbudzającej podejrzenie szkodliwości dla zdrowia, która wchodzi w skład "dopalaczy".
Także w sierpniu rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości, który wprowadza zakaz reklamowania i promowania substancji psychotropowych lub środków odurzających. Nie będzie można reklamować środków spożywczych lub innych produktów poprzez sugerowanie, że posiadają one działanie podobne do substancji psychotropowych lub środków odurzających, a ich użycie, nawet niezgodne z przeznaczeniem, może powodować skutki takie jak wspomniane substancje i środki.
W 2009 r. Sejm znowelizował ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii. Uniemożliwiła ona handel 17 substancjami szkodliwymi dla zdrowia, m.in. benzylopiperazyną (około 10 proc. siły działania amfetaminy), która wchodziła w skład "dopalaczy". Na rynku pojawiły się jednak szybko nowe specyfiki zawierające inne szkodliwe substancje.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.