Papież w Wielkiej Brytanii zauważył, że wiara może dopomagać w oczyszczeniu i rzucaniu światła na stosowanie rozumu do odkrywania obiektywnych zasad moralnych. Ciekawe co na to ateiści.
Dlaczego świat istnieje, choć równie dobrze mógłby nie istnieć? To pytanie krótko ujmuje istotę sporu, jaki od lat wiodą ze sobą wierzący w to, że świat powstał dzięki Stwórcy z tymi, którzy wierzą, że do zaistnienia świat nie potrzebował Boga. Ostatnio kolejny kamyczek do tej dyskusji wrzucił wielki fizyk, a jednocześnie ikona ateizmu, Stephen Hawking. Sprawę szeroko komentuje Newsweek, ogłaszając na okładce: „Boga nie ma”. Tylko małymi literami zaznaczając, że chodzi o pogląd Hawkinga.
Stephen Hawking, wielki umysł w ciężko schorowanym ciele, od lat próbuje uzasadnić, że Boga nie ma. Ostatnio ogłosił, iż odkrył mechanizm powstawania czegoś z niczego. Takie swoiste perpetuum mobile, które miałoby tkwić u podstaw powstania materii. Jeśli tak jest – twierdzi – nie trzeba już istnienia świata tłumaczyć ingerencją Boga. Można powiedzieć, że świat stworzył się sam.
Opinia Hawkinga spotkała się z krytyką zarówno wierzących, jak i ateistów. Ci pierwsi zauważają – co przypomina w Newsweeku abp Józef Życiński - że odkrycie mechanizmu powstawania czegoś z niczego wcale nie świadczy o tym, że Boga nie ma. Jeśli bowiem istnieje jakieś fizyczne prawo opisujące to zjawisko to znaczy, że materia tak faktycznie nie bierze się zupełnie z niczego. Istnieje, bo istnieje mechanizm jej powstawania. Wierzący w Boga może powiedzieć, że to Bóg jest twórcą tego mechanizmu.
W dyskusji z „naukowym ateizmem” wierzący od lat przypominają, iż tego typu argumenty za nieistnieniem Boga są z gruntu chybione. Jeśli bowiem Bóg jest transcendentny (jest całkowicie poza materialnym światem), to urągałoby Jego mądrości, gdybyśmy we wspaniałym mechanizmie kosmosu mogli dostrzec ślady Jego „ręcznego sterowania”. Mówiąc prościej, z faktu, iż Bóg nie potrzebuje konewki, żeby wywołać na ziemi deszcz nie można wnioskować, że Go nie ma.
Ciekawe, że jak wynika z artykułu w Newsweeku, Hawkinga krytykują też niewierzący. Nowoczesny ateizm – jak twierdzi Tomasz Stawiszyński przypominając poglądy prof. Bohdana Chwedeńczuka – nie odwołuje się bowiem do fizyki (słusznie, słusznie), ale do... teorii poznania i metodologii. Upraszczając nieco można powiedzieć, że dzisiejsi teoretycy ateizmu za prawdziwe uznają tylko to, co jest naukowo weryfikowalne.
Trudno na takowe dictum się nie uśmiechnąć. No bo jak wierzyć nauce, skoro często zmienia zdanie? To, co kilkadziesiąt lat temu wydawało się prawdą, dziś jest raczej przedmiotem zainteresowania historyków. Najważniejsze jednak, że nauka na pewno nie wyjaśnia wszystkiego. Nie tylko dlatego, że mimo ogromnego rozwoju, wydaje się być jeszcze w powijakach. Po prostu do zbadania niektórych aspektów świata i życia nie ma odpowiednich narzędzi. I nie chodzi tylko o religię, ale zjawiska nawet tak prozaiczne, jak zmiany w pogodzie.
W dyskusji powtórzono też jednak argument kłamliwy i wychodzący daleko poza merytoryczną dyskusję. Otóż relacjonując poglądy współczesnych ateistów, wiarę uczyniono odpowiedzialną za krzywdy i dyskryminację. Pal sześć, że nie rozróżniono między chrześcijaństwem i islamem. Zapomniano, że od ponad dwustu lat największych zbrodni ciągle dokonuje się w imię walki z religią. Nie tak odległe przecież zbrodnie narodowego socjalizmu i komunizmu świadczą o tym najlepiej. Cóż, teoretycy ateizmu powtarzając wbrew faktom takie tezy najlepiej pokazują, jak „naukowy” jest ich światopogląd. Hawking przy nich to szczyt intelektualnej uczciwości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.