Reklama

Kościół z dystansem do wszystkich partii

Poprawne ułożenie stosunków między sferą świecką a religijną jest jednym z bardziej stabilnych elementów Rzeczypospolitej – mówi w rozmowie z KAI biskup Stanisław Budzik, sekretarz generalny Episkopatu. W wywiadzie ukazuje specyfikę polskiego modelu na tle innych państw Europy.

Reklama

Biskup Budzik przeciwstawia się posądzeniom o zbytnie zaangażowanie polityczne biskupów. Odpiera zarzuty lewicy. Ponawia apel o powołanie komitetu ws. upamiętnienia ofiar smoleńskich. Informuje ponadto o trudnościach na forum Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu.

Wiele miejsca sekretarz Episkopatu poświęca kwestiom majątkowym Kościoła, postulując nowe rozwiązania w tej sferze. Wyjaśnia skomplikowany kontekst prac Komisji Majątkowej. W związku z zatrzymaniem mec. Marka P. informuje, że nigdy nie był on „pełnomocnikiem Kościoła”. Przyznaje, że wielokrotnie zwracał uwagę kościelnym osobom prawnym, aby nie korzystały z jego pośrednictwa. Podziela też „gotowość współpracy z organami państwowymi dla wyjaśnienia wszystkich ewentualnych nieprawidłowości związanych z odzyskiwaniem zagrabionego w czasach PRL mienia”.

A oto pełen tekst wywiadu z bp. Stanisławem Budzikiem:

KAI: Ksiądz Biskup jako sekretarz Episkopatu oraz przewodniczący Kościelnej Komisji Konkordatowej odpowiada w dużej mierze za kształtowanie relacji Kościół-państwo. Chyba Polsce udało się w tej sferze coś dobrego zbudować?

Bp Stanisław Budzik: Na tle istniejących w Europie różnych modeli stosunków państwo-Kościół, obecny polski model, zapisany w ważnych dokumentach i ustawach, uznałbym od strony teoretycznej za jeden z najlepszych. Zapisy te ani nie tworzą modelu państwa wyznaniowego, ani nie popadają w jednostronność państwa laickiego. Polski model jest nieco podobny do niemieckiego, który równoważy te skrajności, zapewniając Kościołowi stosowne miejsce w przestrzeni publicznej.

Czemu to zawdzięczamy?

– Z jednej strony polskiej tradycji pokojowego współżycia państwa z religiami, z drugiej Konkordatowi ze Stolicą Apostolską. Polski Konkordat jest jednym z najnowocześniejszych w Europie. Zbudowany został w oparciu o koncepcję obecności Kościoła w świecie współczesnym, zdefiniowaną na Soborze Watykańskim II. Zawiera – mówiąc najkrócej – gwarancję praw dla wierzących, zapewnia Kościołowi przestrzeń wolności niezbędną do wypełniania jego misji ewangelizacyjnej oraz definiuje miejsce Kościoła w państwie. Podstawą relacji między Kościołem a państwem jest zasada autonomii. Dlatego już w pierwszym punkcie jest mowa o tym, że „Państwo i Kościół katolicki są – każde w swej dziedzinie – niezależne i autonomiczne”. Zasada autonomii zabezpiecza przed możliwością wzajemnej ingerencji, określając też jasne ramy współpracy.

Autonomia oznacza samodzielność, wzajemne poszanowanie i niewchodzenie w cudze kompetencje ani przez państwo w stosunku do Kościoła, ani odwrotnie. Przyznaje Kościołowi możliwość rządzenia się prawem kanonicznym, ale jest też korzystna dla państwa. Daje mu pewne prerogatywy, np. obowiązek informowania zawczasu o nominacjach biskupich czy gwarancję, że diecezjami zarządzać będą obywatele polscy.

Warto zauważyć, że słowo „konkordat” pochodzi od łacińskiego „concordare”, czyli „zgadzać się”. W łacinie to słowo wywodzi się od „cum corde”, czyli „z sercem”. A więc chodzi o zgodę i współpracę, która jest serdeczna i życzliwa.

Jaka jest różnica pomiędzy „autonomią” a „rozdziałem” państwa i Kościoła?

– Zasada autonomii jest bliska pojęciu „rozdziału” państwa i Kościoła, na którym bazuje post-oświeceniowa myśl polityczna, ale zakłada taką jego formę, która nie jest wroga, ale życzliwa. W przeciwieństwie do radykalnie pojmowanego „rozdziału” umożliwia ona współpracę państwa i Kościoła – na określonych polach – dla wspólnego dobra: człowieka, narodu, społeczeństwa. Wówczas wszyscy na tym zyskują.

Zasada ta gwarantuje ponadto pokój społeczny, którego nie udało się osiągnąć na polu wyznaniowym w wielu krajach na świecie. W samej Europie mamy z jednej strony państwa „wyznaniowe”, gdzie porządek państwowy jest pomieszany z kościelnym, z drugiej rozdział pojmowany radykalnie, czego rezultatem może być „spychanie” religii do sfery prywatnej. Poprawne ułożenie stosunków między sferą świecką a religijną jest istotną wartością po 1989 r. Jest też jednym z bardziej stabilnych elementów Rzeczypospolitej. Panuje wokół niego konsensus głównych sił politycznych.

Czy rzeczywiście? Coraz częściej spotykamy zarzuty, że„gwałcona” jest świeckość państwa, którą gwarantuje Konstytucja?

– To nieporozumienie. Polska Konstytucja nie mówi o „świeckości”, lecz o „bezstronności”. Państwo winno zapewnić obywatelom wolność w wyznawaniu religii bądź byciu niewierzącym. Nie powinno angażować się po żadnej ze stron.

Zwolennicy „świeckości” utożsamiają ją na ogół z nieobecnością religii w przestrzeni publicznej. Dlatego protestują np. przeciw nauczaniu religii w szkole. Tak pojmowana „świeckość” zawiera w sobie pewien element ideologiczny. Zasada bezstronności jest o wiele lepszą gwarancją praw człowieka.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
1°C Piątek
noc
1°C Piątek
rano
2°C Piątek
dzień
2°C Piątek
wieczór
wiecej »

Reklama