Do kolejnych zamachów na chrześcijan doszło w Iraku. Informowaliśmy o tym już wczoraj, dziś więcej szczegółów.
14 bomb podłożono wczoraj pod ich domami w różnych dzielnicach Bagdadu. 10 ładunków domowej produkcji udało się zamachowcom odpalić. Zginęły dwie osoby, a 16 zostało rannych. Jedną z bomb podłożono nieopodal syrokatolickiej katedry, w której dwa miesiące temu w czasie Mszy terroryści zamordowali 46 wyznawców Chrystusa. „Ten kolejny akt przemocy sprawia, że przyszłość chrześcijan w Iraku staje pod coraz większym znakiem zapytania” – mówi chaldejski biskup pomocniczy Bagdadu, Shlemon Warduni.
„Na koniec roku naznaczonego zamachami, śmiercią i prześladowaniami stajemy wobec kolejnych aktów terroryzmu – powiedział Radiu Watykańskiemu iracki hierarcha. – Ci, którzy za nimi stoją, to ludzie bez sumienia i wiary. To, co robią jest wymierzone przeciwko Bogu i człowiekowi. Nie do pojęcia są te akty przemocy wymierzone w niewinnych przecież ludzi. Oczywiście przeszywa nas smutek i ból. Modlimy się jednak o nadzieję, zwracamy się do Boga, który jest dawcą pokoju także dla Iraku. Wzywamy irackie władze, by przywróciły nam poczucie bezpieczeństwa. Chrześcijanie wciąż są celem ataków, dlatego też muszą mieć zapewnioną ochronę. My nie chcemy emigrować z Iraku – dodał bp Warduni. – Chcemy głosić Ewangelię Chrystusa nawet za cenę własnej krwi”.
„Atakowanie chrześcijan stało się w Iraku normalnym zjawiskiem. Rząd nie robi nic, by chronić wyznawców Chrystusa” – zauważa z kolei chaldejski arcybiskup Kirkuku. Abp Loius Sako przypomina, że codziennie kolejne rodziny uciekają do autonomicznego regionu Kurdystanu, gdzie mają poczucie względnego bezpieczeństwa. Hierarcha zaznacza, że z obawy przed atakami ze strony terrorystów w Iraku zredukowano do minimum obchody Bożego Narodzenia. Tak samo będzie dziś, gdy chodzi o liturgie na koniec roku.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.