Prezydent USA Barack Obama wezwał w piątek egipskiego prezydenta Hosni Mubaraka do podjęcia konkretnych kroków na rzecz demokratyzacji i poprawy sytuacji gospodarczej Egiptu.
Obama, który wcześniej przeprowadził 30-minutową rozmowę telefoniczną z Mubarakiem, przestrzegł władze egipskie przed stosowaniem siły w przypadkach pokojowych demonstracji.
Amerykański prezydent wyraził przekonanie, że obecna sytuacja w Egipcie powinna stać się "okazją do reform" i zapowiedział, że Stany Zjednoczone będą nadal występować na rzecz praw narodu egipskiego.
Obama wypowiedział wkrótce po telewizyjnym wystąpieniu Mubaraka, w którym zapowiedział on dymisję rządu i powołanie nowego gabinetu w sobotę. Zadeklarował też niesprecyzowane bliżej reformy polityczne, gospodarcze i społeczne.
Z kolei Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek zaapelował w piątek do władz egipskich o powstrzymanie się od nieuzasadnionego używania siły i przestrzeganie podstawowych praw i wolności obywateli.
Podkreślił w opublikowanym oświadczeniu, że "siła nie jest odpowiedzią na uzasadnione niepokoje i demokratyczne aspiracje narodu egipskiego". Dodał, że w demokratycznym państwie prawa "obywatele mogą swobodnie przemieszczać się, rozmawiać i komunikować z resztą świata".
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego dodał, że "usługi internetowe i linie telefoniczne muszą być dostępne dla wszystkich". "Wzywam Egipt, jako państwo partnerskie UE, aby w pełni respektował podstawowe prawa i wolności obywateli" - głosi oświadczenie.
Szefowa dyplomacji UE Catherine Ashton wezwała do niezwłocznego zwolnienia wszystkich aresztowanych i do wyjścia naprzeciw żądaniom demokratyzacji. Zaapelowała do władz egipskich o niezwłoczne i bezwarunkowe zwolnienie wszystkich aresztowanych uczestników pokojowych demonstracji. Zwróciła uwagę na konieczność "wyjścia naprzeciw słusznym żądaniom ludności domagającej się demokratyzacji oraz reform społeczno gospodarczych". Zaapelowała też do wszystkich stron o powściągliwość i spokój.
Podczas trwających od wtorku w Egipcie gwałtownych demonstracji antyrządowych kilkadziesiąt osób poniosło śmierć a ponad 1000 zostało rannych.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.