– To był tytan pracy niesiony wielką odpowiedzialnością za posługę, którą przyjął i za Kościół, któremu posługiwał – powiedział biskup opolski Andrzej Czaja.
Dla bp. Czai abp Życiński był człowiekiem, który nie bał się jasnych decyzji, sformułowań i myśli. Był to jeden z największych intelektualistów współczesnego Kościoła w Polsce, wszechstronnie wykształcony i posiadał wielki potencjał osobowościowy, który cały czas rozwijał. Był człowiekiem twórczo i krytycznie myślącym i jako taki nigdy nie stracił wrażliwości na biedę drugiego człowieka. „Zawsze umiał rozróżnić grzech człowieka, od niego samego” – powiedział bp Czaja.
Biskup opolski wspominając czas swoich studiów i pracy na KUL podkreślił, że dla niego osobiście abp Życiński był przede wszystkim pasterzem, w którym zawsze można było znaleźć oparcie, i do którego zawsze można było się zwrócić ze sprawami nie tylko naukowymi, ale także ludzkimi. „Był ciepły i otwarty na każdego studenta i lubił spotkania z nimi” – powiedział hierarcha i dodał, że nawet kiedy potrzeba było autorytetu, aby zaprosić jakąś znaną postać na dane sympozjum czy kongres, zawsze można było liczyć na metropolitę lubelskiego.
Pierwszy raz bp Czaja spotkał abp. Życińskiego jeszcze jako kleryk nyskiego seminarium: „Przyjechał z wykładem o filozofii procesu Whiteheada. Mówił z dużą swadą, lekkością i już wtedy objawił mi się jako człowiek niesamowitego intelektu”.
Bp Czaja wspomina także inne ze swoich pierwszych spotkań z abp. Życińskim. Pod koniec lat 90, podczas Tygodnia Eklezjologicznego w Lublinie, gdy abp Życiński witał się w zakrystii z księżmi, każdy z nich całował go w pierścień. „Mnie jako kapłanowi diecezji opolskiej nawet to na myśl nie przyszło, bo ten obyczaj za abp. Nossola nie był szczególnie pielęgnowany” – wspomina biskup opolski, który nie ucałował biskupiego pierścienia. Abp Życiński spytał ks. Czaję o diecezję, z której pochodzi. Słysząc, że z opolskiej żartobliwie odparł: „To widać”.
Bp Czaja mile wspomina także spotkania w konwikcie, kiedy abp Życiński odwiedzał studentów na przykład z okazji bożonarodzeniowego opłatka. Powiedział, że „wtedy właśnie ukazywał oblicze, które w społeczeństwie być może nie było dobrze znane: pełne ciepła, dobroci i troski o każdego”.
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.