Cała radość bycia chrześcijaninem tkwi w nieustannym szukaniu.
W jednej ze swoich książek Tomasz Merton przytacza rozmowę przeora klasztoru amerykańskich trapistów z kandydatem do zakonu. Krótki dialog. Trzy razy to samo pytanie i trzy odpowiedzi. Dlaczego chcesz zostać mnichem? Bo chcę nauczyć się modlić. Bo chcę być doskonały. Bo szukam Boga. Trzy decyzje opata. Modlitwy można nauczyć się w świecie. Doskonałość także można osiągnąć w świecie. Wreszcie ta upragniona i oczekiwana – możesz zostać w klasztorze.
Przypomniałem sobie ten dialog w momencie najbardziej nieoczekiwanym. Podczas radiowej transmisji z benefisu znanego, polskiego aktora, gdy stanął przed nim jego uczeń i mówił o swojej fascynacji mistrzem, podążaniu jego śladami i podpatrywaniu warsztatu. Studenci – dopowiedział artysta – często są przekonani o istnieniu jakiejś pigułki, recepty na sukces. Przychodzą na wykłady i próby w nadziei, że im tę pigułkę dam, zdradzę sekret. Tymczasem moją rolą jest przygotowanie ich na moment, gdy będę mógł im powiedzieć, że artyzm, że sztuka, to nieustanne poszukiwanie formy, środków wyrazu i nowych inspiracji. Gdy to zrozumieją i zaakceptują mają szansę stać się artystami.
Jest tylko szukanie. O wytrwałość w poszukiwaniu błagali Boga mistycy i święci. Ksiądz profesor Józef Tischner pisał o związanej z szukaniem fascynacji. To z niej rodzi się pragnienie pójścia dalej i głębiej. Wszystko przed szukającym. Dla kogoś, kto nie jest zafascynowany, wszystko już się skończyło.
Sukces ostatnich papieży? Jego miarą z pewnością nie są zgromadzone na celebracjach miliony wiernych. Entuzjazm uczestników Światowych Dni Młodych nie wypływał z samego faktu spotkania Benedykta XVI. Był owocem fascynacji Tym, który jest odpowiedzią na nurtujące ich pytania. Rolą papieża było wskazać, zafascynować i w odpowiednim momencie powiedzieć im, że cała radość bycia chrześcijaninem tkwi w nieustannym szukaniu. Wywiązał się z niej znakomicie.
Coraz częściej słychać narzekanie. Na młodzież, przemiany kulturalne i społeczne, wrogiego chrześcijaństwu ducha czasu, brak powołań. Właściwie nie ma potrzeby wyliczania. Przejrzenie serwisów informacyjnych wystarczy. Może nadszedł czas, by zastanowić się nad proporcjami. Jak to narzekanie ma się do mówienia o Bogu? Trudno niekiedy oprzeć się wrażeniu, że On jest tylko w tytule. Reszta niewiele ma z Nim wspólnego.
Aktor od artysty tym się różni – mówił wczoraj jeden z zaproszonych gości – że pierwszy podąża za kamerą, a ta podąża za drugim. Jeśli chrześcijanin będzie tylko aktorem zawsze podąży za kamerą, czyli duchem świata. Odwaga szukania Boga uczyni zeń artystę, a kamera podąży za nim. I to właśnie będzie nowa ewangelizacja. Nie lękająca się przemian, ducha czasu i braku powołań. Bo wiara nie jest zbudowana na lękach, ale na fascynacji Poszukiwanym.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Chodzi o wypowiedź Franciszka ze spotkania z włoskimi biskupami.
"Całe państwo polskie działało wspólnie na rzecz pana uwolnienia"
Ponad trzy tygodnie temu wojsko Izraela rozpoczęło ofensywę na to miasto.
TOPR ewakuowało 15 turystów nieprzygotowanych na warunki na szlaku.