Co powiedziałby terapeuta Kościołowi, gdyby on, jako pacjent, zawitał w jego gabinecie?
Andrzej Duda podkreślił, że niektóre wypowiedzi szefa MSZ wzbudziły jego niesmak.
Filip Dębowski podpowiadał uczestnikom Festiwalu Kariery 2024, jak zadbać o higienę cyfrową.
Nie, nie jest.
"Szymborska z garstką podobnych jej krakowskich intelektualistów domagała się przyspieszenia wykonania wyroków śmierci na krakowskich księżach, których komuniści kłamliwie oskarżyli o pracę dla obcego wywiadu.” (Nasz Dziennik)
Cała jej poezja, wdzięk wierszy i przenośni przepadł od tego czasu raz na zawsze.
Tak samo jak nie mogę się rozkoszować pięknem wspaniałych obrazów Hitlera, tak nie mogę spojrzeć na najmniejsze wypociny Szymborskiej, bo mam do czynienia z zakłamaniem i obrzydliwością przewyższająca hiszpańskie Pireneje. Jej pięknuchowate metafory wywołują u mnie wymioty, jej książki wrzucam do śmieci po rozerwaniu na strzępy. Prawdziwie winna się nazywać Szamborska, by lepiej odzwierciedlić swój zakłamany stan ducha.
Ktoś powie, że w tamtych czasach wielu postępowało zgodnie z wymaganiami komuny pod groźbą utraty życia, bądź przynajmniej majątku lub wolności. Tak, to prawda.
Ale Szymborska przetrwała komunę i miała dość czasu, aby wytłumaczyć się z domagania się przyspieszenia wyroków śmierci na księżach. Nie uczyniła tego. Jej głód mordów na duchownych był był autentyczną i integralną częścią jej spartolonego komuno-człowieczeństwa. Zakrywanego rymami i pięknymi metaforami. Ilu prawym poetom Szymborska zabrała swoja tfórczością miejsce w polskiej literaturze? Niechaj jej niesławna pamięć zaginie na wieki.