Tu nie chodzi o władzę, ale o herezję podtrzymywaną z zatwardziałością i ukrywanie prawdziwego oblicza Lutra i jego dzieła. O fałszowanie ewangelii i przeinaczanie jej. Jak można budować na kłamstwie?
Jak możliwe jest przyjmowanie Komunii św. wymiennie u katolików i protestantów skoro: 1. Pastorzy nie są kapłanami w rozumieniu katolickim, nie mają ważnych święceń ( brak sukcesji apostolskiej) wobec tego katolicy uczestniczący w protestanckich nabożeństwach nie otrzymaliby prawdziwej Komunii. 2. Protestanci nie spowiadają się, co zresztą jest jakby zrozumiałe przez to, że pastorzy nie mają władzy odpuszczania grzechów (znowu brak ważnych święceń) - co wobec tego z wymogiem stanu łaski uświęcającej? 3. Protestanci nie wierzą w realną obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie.
I tu się koleżanko mylisz. 1. Wielu pastorów w Szwecji otrzymało święcenia kapłańskie od starokatolików, którzy zachowali sukcesję apostolska (przynajmniej formalną). 2. Nie można wątpić, że Bóg odpuszcza grzechy także luteranom jeśli szczerze się nawracają. Forma sakramentu pokuty jaka dziś obowiązuje w KK zmieniała się w historii Kościoła i zachowanie jej nie determinuje Boga w przebaczaniu grzechów. Oczywiście obowiązuje katolików, jest najlepsza jaką znamy (wg. KK) ale nie oznacza, że inni chrześcijanie nie moga mieć odpuszczonych grzechów. Tak więc mogą żyć w pojednaniu i przyjaźni z Jezusem (KK nazywa to stanem łaski uświęcającej). 3. Trzeba jeszcze pytać którzy protestanci. Akurat luteranie uznają realną obecność Ciała i Krwi Chrystusa w chlebie i winie podczas nabożeństwa. Później już ta obecność "zanika". Dlatego nie mają tabernakulum. Nawet niektóre zbory wolnych chrześcijan wierzą w realna obecność Chrystusa w chlebie i winie ale jest ich mniejszość. Reszta skażona jest rozumieniem kalwińskim, że to tylko znak, symbol Ciała i Krwi Chrystusa.
To co sobie uznają luteranie nie ma nic do rzeczy. Ja tez mogę sobie kupić chleb, pomodlić się nad nim i "uznać", że to Ciało Pańskie. Mogę, nikt mi nie może zabronić. Tyle, że pomimo mojego uznawania to nadal będzie zwykły chleb. Luteranie nie mają ważnych święceń i nie mają Komunii. To tylko uzurpacja, a nie sakramenty.
Portal wiara.pl - jesli chce być obiektywny - powinien teraz po serii artykułów przychylnych luteranom zamieścić opinie prawdziwie katolickich teologów. Ale nie pana Macury, lecz np. Ks. Guza. Bo cały czas mamy do czynienia z protestancką manipulacja i protestanckim pomysłem na "jednosć". Ta jedność w rozumieniu luteran oznacza mniej więcej tyle: "kochajmy się, idźmy razem i nie zwracajmy uwagi na to co dzieli, ale na to co łączy". Co na to tradycyjna doktryna KK?
Katolicy i protestanci nie mogą nawzajem dopuszczać się do Komunii, bo u protestantów Komunia nie istnieje.
Komunia jest tylko u katolików i prawosławnych, panie "teologu".
1. Wielu pastorów w Szwecji otrzymało święcenia kapłańskie od starokatolików, którzy zachowali sukcesję apostolska (przynajmniej formalną). 2. Nie można wątpić, że Bóg odpuszcza grzechy także luteranom jeśli szczerze się nawracają. Forma sakramentu pokuty jaka dziś obowiązuje w KK zmieniała się w historii Kościoła i zachowanie jej nie determinuje Boga w przebaczaniu grzechów. Oczywiście obowiązuje katolików, jest najlepsza jaką znamy (wg. KK) ale nie oznacza, że inni chrześcijanie nie moga mieć odpuszczonych grzechów. Tak więc mogą żyć w pojednaniu i przyjaźni z Jezusem (KK nazywa to stanem łaski uświęcającej).
3. Trzeba jeszcze pytać którzy protestanci. Akurat luteranie uznają realną obecność Ciała i Krwi Chrystusa w chlebie i winie podczas nabożeństwa. Później już ta obecność "zanika". Dlatego nie mają tabernakulum. Nawet niektóre zbory wolnych chrześcijan wierzą w realna obecność Chrystusa w chlebie i winie ale jest ich mniejszość. Reszta skażona jest rozumieniem kalwińskim, że to tylko znak, symbol Ciała i Krwi Chrystusa.
Luteranie nie mają ważnych święceń i nie mają Komunii. To tylko uzurpacja, a nie sakramenty.
Bo cały czas mamy do czynienia z protestancką manipulacja i protestanckim pomysłem na "jednosć".
Ta jedność w rozumieniu luteran oznacza mniej więcej tyle: "kochajmy się, idźmy razem i nie zwracajmy uwagi na to co dzieli, ale na to co łączy".
Co na to tradycyjna doktryna KK?