A co z "wiosną chrześcijaństwa" na innych kontynentach? Co z ruchami charyzmatycznymi? Jan Paweł II, Benedykt XVI czy Franciszek czy nie widzą bardziej optymistycznej wizji Europy? Benedykt przecież mówił i samooczyszczeniu się Kościoła i powrotu do "małej trzódki". Zresztą czy Bóg mógłby zapomnieć i nas? To nie jest zgodne z Słowem Bożym. Nie wykluczone, że przyjdą prześladowania, ale to przecież początek dla rozkwitu. Niech teolodzy się wypowiedzą.... Pozdrawiam:)
Autentycznie, raz w zyciu, widzialem - goscia, ktory siedzial na galezi i ja pilowal...myslalem, ze byl on wyjatkiem. I prosze, brame w ramach milosci i demokracji - otwarto na osciez, a tu sie okazuje, ze przez ta brame I tak - przeslizgna sie nieliczni...zawsze, az do niedawna - za dobra monete mialem - twierdzenie kosciola watykanskiego, brzmiaca: nawet jak sie mylimy, to nie zaszkodzimy - ktore dzis okazuje sie mzonka...
„Najbardziej niepokoi mnie to, że Europa nie uświadamia już sobie skąd pochodzi. Straciła własne korzenie, a drzewo bez korzeni obumiera”.
Kardynał się tak nie frasuje, naprawdę nie potrzeba. My, Europejczycy, doskonale pamiętamy, skąd pochodzimy. Świadomość historyczna - choć wciąż niedoskonała - jest ci u nas większa niż gdziekolwiek na świecie i kiedykolwiek w historii (z okresem triumfów katolicyzmu włącznie). Ale tak jak nie trzeba wierzyć w Zeusa, aby doceniać znaczenie kultury antycznej, tak i nie trzeba wierzyć w Jezusa et consortes, by uznać wagę kultury chrześcijańskiej w naszej historii. Z chrześcijańskimi korzeniami zrobimy dokładnie to samo, co chrześcijaństwo uczyniło z korzeniami antycznymi - weźmiemy to, co nam odpowiada i jest dla nas wygodne, a resztą nie będziemy się przejmować.
Zeus jest tylko bogiem, częścią kultury, której należy się co najwyżej szacunek, (choć wątpliwy z punktu widzenia poglądów czekających w kolejce do swojej dominacji muzułmanów ). Utrata zaś świadomości chrześcijańskich korzeni Europy oznacza utratę wiary. Nie można jej zastąpić żadną nową kulturą . Twoja, greggu, wiara w zastępowalność chrześcijaństwa przypomina mi bardzo naiwność Jurija Gagarina, który wzniósł się na orbitę okołoziemską i stwierdził : "Boha niet". Zdaje się o tej ślepocie mówi kardynał Sarah...
Uhm, szanowny Gregg84 raczył zapomnieć chyba, jak odbyło się wzięcie z kultury antycznej tego, co nam odpowiada... A stało się to tak, że tę kulturę najechano, zniszczono i nieomal zaorano, a jej szczątki w pojedynczych aspektach inspirowały najeźdźców przez kolejne kilkaset lat. Chrześcijaństwo, jako jeden z nielicznych elementów, przetrwało tę zawieruchę, cała reszta - prawo, sztuka, literatura, filozofia - były po kawałeczku odkrywane i przywracane.
I zgadzam się, że następcy tzw. cywilizacji Zachodu zrobią to samo. O tym właśnie mówi kard. Sarah.
@Rohirrim Nie chcę zastąpienia wiary w Jezusa wiarą w Zeusa albo jakikolwiek inny wytwór ludzkiej wyobraźni. Czy nie można zastąpić wiary (np. w Jezusa) niczym lepszym, to się dopiero okaże - tak jak w swoim czasie nie było pewne, że monopol chrześcijaństwa się utrzyma, a system będzie stabilny (mimo np. "wędrówek ludów"). Ja jestem w tym względzie optymistą. Islam wewnątrz Europy to zagrożenie i ja także najchętniej nie wpuszczałbym tych ludzi do nas (cywilizując ich za to na sposób zachodni i znacznie bardziej pomagając gospodarczo w ich własnych krajach; nie można ich wszak zostawić na pastwę losu), bo nie chcę zastępować słabnącego zagrożenia chrześcijańskiego rosnącym zagrożeniem islamskim. Jeśli chrześcijaństwo chce w tym raczej pomóc niż być zawadą, przystanę na to, ale nie za cenę zwrócenia mu jego dawnego monopolu i przewagi.
Umieramy lecz nie fizycznie ale duchowo nie wierzymy nie mamy czasu na wiarę , niestety ..... Kiedy popatrzymy na drzewo chrześcijańskie w Europie zobaczymy stara schorowana jabłoń którą jedzą pasożyty , która daje kilka owców nawet ogrodnik już jej nie pielęgnuje umieramy z nią na naszych oczach.
Jeden z bardzo mądrych, gorliwych i broniących wiary kardynałów, podobnie jak kard. Burke. Niestety jest ich za mało. Ten kardynał na pewno nie chował by krzyża pod sutanną w czasie wizyty w Ziemi Świętej jak abp Monachium i Fryzyngi kardynał Marx..
Niestety, to wina panstwa, polityki, ostracyzmu, syskryminowania kobiet, ze nie ma dzieci. Madra kobieta nie bedzie rozkladala nog dla byle kogo, w imie tylko przetrwania gatunku. Jesli pomysle ze dziecko bedzie uzaleznione od ateistow lub muzulmanow, moze byc za,ordowane to po co?
Kardynał się tak nie frasuje, naprawdę nie potrzeba. My, Europejczycy, doskonale pamiętamy, skąd pochodzimy. Świadomość historyczna - choć wciąż niedoskonała - jest ci u nas większa niż gdziekolwiek na świecie i kiedykolwiek w historii (z okresem triumfów katolicyzmu włącznie). Ale tak jak nie trzeba wierzyć w Zeusa, aby doceniać znaczenie kultury antycznej, tak i nie trzeba wierzyć w Jezusa et consortes, by uznać wagę kultury chrześcijańskiej w naszej historii.
Z chrześcijańskimi korzeniami zrobimy dokładnie to samo, co chrześcijaństwo uczyniło z korzeniami antycznymi - weźmiemy to, co nam odpowiada i jest dla nas wygodne, a resztą nie będziemy się przejmować.
I zgadzam się, że następcy tzw. cywilizacji Zachodu zrobią to samo. O tym właśnie mówi kard. Sarah.
Nie chcę zastąpienia wiary w Jezusa wiarą w Zeusa albo jakikolwiek inny wytwór ludzkiej wyobraźni. Czy nie można zastąpić wiary (np. w Jezusa) niczym lepszym, to się dopiero okaże - tak jak w swoim czasie nie było pewne, że monopol chrześcijaństwa się utrzyma, a system będzie stabilny (mimo np. "wędrówek ludów"). Ja jestem w tym względzie optymistą. Islam wewnątrz Europy to zagrożenie i ja także najchętniej nie wpuszczałbym tych ludzi do nas (cywilizując ich za to na sposób zachodni i znacznie bardziej pomagając gospodarczo w ich własnych krajach; nie można ich wszak zostawić na pastwę losu), bo nie chcę zastępować słabnącego zagrożenia chrześcijańskiego rosnącym zagrożeniem islamskim. Jeśli chrześcijaństwo chce w tym raczej pomóc niż być zawadą, przystanę na to, ale nie za cenę zwrócenia mu jego dawnego monopolu i przewagi.
https://www.youtube.com/watch?v=vpFVTwukreg