Asyż w Krakowie: Dzień II

Asyż w Krakowie: Dzień II

Brak komentarzy: 0
KAI

publikacja 08.09.2009 10:36

Ponad dwadzieścia dyskusji panelowych, podczas których omawiano najbardziej palące problemy m. in.: wartości życia, dialogu i pokoju, globalizacji i tożsamości, jedności chrześcijan, złożyło się na drugi dzień obrad Międzynarodowego Kongresu dla Pokoju „Ludzie i Religie”.

Współczucie i harmonia z naturą ocalą światowy pokój

Tylko droga harmonii z naturą oraz autentyczne praktykowanie zasad swojej religii zapewni ludzkości pokój – przekonywali w Krakowie przedstawiciele religii azjatyckich. Podczas dyskusji pt. „Religie w Azji: budowanie świata bez przemocy” podkreślali oni, że każdy człowiek powinien pielęgnować w sobie gotowość do współczucia, zwłaszcza tym, którzy cierpią. Przedstawiciele różnych nurtów buddyzmu, a także szintoizmu i zaratustrianie apelowali, by podkreślać najważniejsze elementy wspólne wszystkim religiom, bo przecież wszystkie one głoszą np. szacunek dla życia i potępiają przemoc.

„Fakt, że ludzie wszystkich religii przybędą do byłego Auschwitz świadczy o tym, że to miejsce głęboko tkwi w naszej wyobraźni” - mówił Korei Hamanaka z Japonii, lider wspólnoty buddyzmu Tendai. Dodał, że będzie do okazja do wspominania ofiar wszystkich wojen i przemocy i podkreślił: „Nie możemy powtórzyć Hiroszimy i Nagasaki”.

Do zrzucenia bomb atomowych na dwa japońskie miasta nawiązał w swoim wystąpieniu inny Japończyk, Gensho Hozumi, wyznawca buddyzmu Rinzai Zen. „Potrzebujemy wspólnoty praw człowieka, ponad religiami i granicami” - apelował Hozumi. Przekonywał, że jedną z najważniejszych dróg do pokojowej przyszłości świata jest zdolność wszystkich ludzi do odczuwania cierpienia ofiar różnych konfliktów tak, „jakby to było nasze własne cierpienie”.

Hironobu Katori z federacji zrzeszającej różne nurty głównej religii Japonii – szintoizmu zaznaczył, że przemoc istniała na ziemi od wieków i obecna jest także teraz, bowiem bardzo trudno wykorzenić ją z ludzkiej natury. Niemniej, przekonywał, to właśnie ludzie religii powinni starać się „by niemożliwe uczynić realnym”.

Przedstawiciel buddyzmu kambodżańskiego, mnich Rozbuthan w płomiennym wystąpieniu z bólem wspominał o ponad milionie ofiar komunistycznego, minionego już reżimu Pol-Pota. Dodał, że choć w Kambodży większość ludności stanowią buddyści, to jednak nie wszyscy są wierni zasadom tej religii.

W dyskusji postulowano m.in. położenie większego nacisku na edukację międzyreligijną tak, by np. dziecko chrześcijańskie znało podstawy wiary muzułmanina i vice versa. Zwracano uwagę na pozytywne rozwiązania jakie w tej dziedzinie wprowadzono w Wielkiej Brytanii.