Woda przekracza wały przeciwpowodziowe
Tak wyglądał kościół w Wilkowie po pierwszym zalaniu. Zdjęcie pochodzi z 1 czerwca - rozpoczynało się sprzątanie. PAP/Wojciech Pacewicz

Woda przekracza wały przeciwpowodziowe

Brak komentarzy: 0
PAP

publikacja 05.06.2010 08:04

Wysoki poziom Wisły powoduje, że woda przelewa się przez wał w Zastowie Polanowskim (Lubelskie), zrekonstruowany po powstałej tam wcześniej wyrwie. Mieszkańcy zagrożonej ponownym zalaniem gminy Wilków są wzywani do ewakuacji. Ewakuowanych jest także około 3 tysięcy mieszkańców gminy Szczucin w Małopolsce - woda przerwała wał na Wiśle.

"Woda przelewa się na szerokości ok. 15 metrów. Nie ma już możliwości podwyższenia tego wału" - powiedział PAP w sobotę rzecznik prasowy komendy powiatowej straży pożarnej w Opolu Lubelskim Ireneusz Kotowski.

Wał w Zastowie został odbudowany w miejscu ok. 400-metrowej wyrwy, która powstała po przerwaniu go przez poprzednią falę powodziową na Wiśle. Zalane zostało wtedy około 20 miejscowości gminy Wilków i Łaziska.

Kotowski powiedział, że woda wlewa się do Zastowa Polanowskiego dość wolno, ale ten zrekonstruowany fragment wału jest badzo niestabilny i może nie wytrzymać naporu wody. "Jest niebezpieczeństwo przerwania go i ponownego zalania tych terenów" - zaznaczył.

Dodał, że choć mieszkańcy zagrożonej ponownym zalaniem gminy Wilków są wzywani do ewakuacji, to tylko nieliczni się na nią decydują.

Wisła na Lubelszczyźnie przekraczała w sobotę rano stany alarmowe w Annopolu o 191 cm, w niżej położonych Puławach o 54 cm, a w Dęblinie o 10 cm.

Około 3 tysięcy mieszkańców gminy Szczucin w Małopolsce zostało w sobotę wezwanych do ewakuacji z powodu przerwania przez wodę wału na Wiśle - poinformowało PAP Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody Małopolskiego.

Woda przerwała wał w miejscowości Słupiec. Jak poinformował PAP burmistrz Szczucina Jan Sipior, wyrwa ma około 20 metrów szerokości. Stanowi poważne zagrożenie dla całej gminy, która liczy 18 miejscowości. Mieszkańcy ewakuowani są z siedmiu sołectw na terenie gminy.

Jak powiedział Sipior, ewakuacja idzie opornie, bo ludzie nie wierzą w zagrożenie i nie chcą opuszczać swoich domów. "Co pół godziny powtarzamy komunikaty, podstawiane są autobusy, które przewożą powodzian do przygotowanych lokali w sąsiedniej gminie" - zaznaczył.

Według niego do tej pory z możliwości ewakuacji skorzystało kilkadziesiąt osób, część opuściła też swoje domy samodzielnie, uzyskując schronienie u rodziny czy znajomych. W akcji uczestniczą strażacy i wojsko.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona