1.Ostatnio byłam na pogrzebie.Podczas udzielania komunii pan grający(neologizm)zapodał przeróbkę oazowej piosenki gitarowej,,dym kadzideł"Przeróbkę gdyż to ,,coś "składało się z rymów częstochowskich i było żałosne:( wirtuoz swój geniusz wycenił na 400 zł. I tu dochodzimy do meritum.Wirtuoz jest zatrudniany na czarno,jest samoukiem .Nie ma zielonego pojęcia o pieśniach związanych z liturgia.To bym chyba jeszcze przeżyła.(za wyjątkiem ,,tfurczości własnej" Najzwyczajniej jednak w świecie ma również niewielkie zdolności w zakresie gry na organach .Śpiewa w myśl zasady ,,im głośniej ryknę" tym lepiej. Co na to proboszcz?Ano pewnie głuchy nie jest.w alternatywie ma jednak zatrudnienie na etacie pracownika,który wprawdzie byłby wyszkolony ale trzeba by z a niego płacić podatek i poddać sie innym przepisom z kodeksu pracy.Chyba nie muszę pisac co wybrał probi?
Czy fatalnie jest z muzyką w Kościele raczej tak, ale ja nie mogę tego powiedzieć o mojej parafii i nie mówię tego że to jest moja parafia serio. Nie chodzi nawet oto, że są u nas jakieś zespoły śpiewające, bo ich nie ma ( pomijając chór)ale mamy organistkę, instrumentalnie świetnie przygotowana, głos ładny, serio mi nic więcej nie potrzeba. Czego nie lubię kiedy pojadę do babci i pójdę tam do kościoła: ryczącego starego basu i takiego starodawnego buczącego dźwięku jakie wydają organy, u nas to nasza organistka takie dźwięki wyeliminowała, to jest właśnie piękne, że jest świadoma tego co robi.
Chodzę na niedzielną mszę do różnych parafii, mieszkałam też w kilku miejscach i w żadnym nie były czytane wypominki przed mszą. Może w diecezji katowickiej taki zwyczaj? Za to znam kościoły, gdzie uczy się śpiewu w tym czasie.
Witam! Sama jestem organistka i osobiscie staram sie szukac ,,zlotego srodka" - wykorzystywac piesni, ktore sa znane, ale i wprowadzac nowe i nikt nie ma nic przeciwko! Nowych piesni-niekoniecznie ,,niskich lotow", bo ,,Dzieki Ci Panie"Bebenka za cos takiego nie uwazam - mozna uczyc! Robimy to przed mszami albo w czasie rekolekcji parafialnych-to jest akurat bardzo dobry pomysl, bo ludzi przez te kilka dni przychodzi sporo, wiec sa dla mnie pomoca, a ci ktorych na rekolekcjach nie bylo stopniowo sie ucza. Co do zatrudniania, to bardzo zlozony temat, chociaz przyznaje,ze ,,klucha" ma nieco racji...
J.L.E to pięknie że Pani wprowadza nowe pieśni to sprawia że ta dziedzina Kościoła żyje. U nas nasza organistka też wprowadza nowe pieśni i wszyscy się z tego cieszą. Jest u nas parę pieśni wprowadzonych przez naszą organistkę, które tak się spodobał, że są już charakterystyczne dla naszej parafii. Widzę, że jedna z sąsiednich parafii też coś takiego wprowadziły.
Organista z mojej parafii to człowiek z wyższym wykształceniem muzycznym, a nawet prowadzący przez jakiś czas jakiś zespół muzyczny (rockowy? - nie wiem, ale widziałam kilka razy w tv). I w tym tkwi problem: teraz po powrocie do tak przyziemnej pracy nie dopuszcza ludzi do głosu, nawet stałe części mszy odśpiewuje sam. Lub śpiewa drugą, potem czwartą zwrotkę, a nawet siódmą jakieś pieśni. Od pewnego czasu coraz mniej ludzi próbuje mu towarzyszyć. Mam wrażenie, że kościół jest dla niego dawną salą koncertową, w której jest miejsce tylko dla niego. Niestety. Proboszcz nie ma słuchu i mało śpiewa, a kościół ma słabą akustykę (nowy budynek). Jak widać, przyczyn zamierania śpiewu kościelnego może być wiele.
Pozwolę jeszcze się udzielić. W mojej parafii organistka też wszystko śpiewa czy raczej prowadzi ale to nikomu nie przeszkadza ponieważ śpiewamy razem. Z drugiej strony w końcu organista jest od tego aby śpiewał nawet wszystko ważne aby wierni śpiewali a czasami mam wrażenie, że się nie chce.
Zacznijmy od tego, że organista nie powinien stawać między opisanym wyborem, bo "Krzyżu mój Krzyżu" (sądząc po tytule, bo reszty chyba nie kojarzę) to pieśń pasyjna, a "Pustą samotną drogą" - pomijając już fakt, że to raczej piosenka, a nie pieśń liturgiczna - jest taka bardziej nawróceniowa... Czyli podział mamy jasny: Pustą samotną... do V Niedzieli, potem Krzyżu... i po problemie. A jeśli jednak organista taki problem ma - no to już zadanie dla proboszcza... ;)
Dlaczego na katechezach nie uczy się pieśni liturgicznych? Dlaczego na Mszach świętych dla dzieci i młodzieży nie śpiewa sie pieśni liturgicznych tylko piosenki religijne?
A ja się ciągle zastanawiam czemu nie ma oceny pokazanej z miejscem po przecinku... Ciągle tylko widzę 3 albo 4. A chciałbym nieraz wiedzieć czy to jest słabe 3 - np. 3,2, a może mocne 3 - np. 3,9. Ocena byłaby jednak wtedy bardziej rzetelna :)
@Antoni: Na Mszach nie śpiewa się pieśni liturgicznych, bo one nie są spoko. Piosenki religijne są za to spoko, więc się je śpiewa. Bo przecież chodzi o to, żeby nawet na nudnej Mszy było spoko. I z przytupem.
Ale chór od tego jest aby śpiewał także nie znane pieśni, w Watykanie ciągle śpiewa chór i wcale nie odczuwam jakby był koncert wręcz przeciwnie to jest piękno samo w sobie
ja znalazłam jeden sposób na to, żeby młodzież podczas mszy młodzieżowej śpiewała piosenki z Oazą... trochę się namęczyłam zanim mój pomysł wszedł w życie . ale było warto .:) tłumaczyłam wiele razy Księdzu Wiakremu i moderatorce z Oazy, że trzeba wydrukować młodzieży pieśni, te które śpiewamy... jest logiczne, że jak się nie ma przed oczami tekstu to się nic nie zaśpiewa... i poskutkowało . Nawet Ksiądz był zdziwiony, że cała młodzież śpiewała piosenki ... i nawet wypróbowałam to na Drodze Krzyżowej i też ludzie śpiewali... po prostu trzeba w wydrukowanie piosenek zaangażować albo Księży w parafii albo z Oazy moderatorów.. i to chyba jest jeden jedyny sposób na to żeby ludzie śpiewali...:)
jest jeszcze jeden sposób ale bardzo kosztowny. zakup rzutnika do parafii i myślę że to jest jeszcze lepszy pomysł . tylko wielu Księży uważa, że to jest wyrzucanie pieniędzy w błoto. zależy czy ktoś chce coś zrobić w swojej parafii czy nie...:)
W mojej parafii najlepsza oprawa muzyczna jest wtedy, kiedy... nie ma organisty. Ksiądz proboszcz ma niezły głos i potrafi tak zaintonować pieśni, że ludzie podchwytują odpowiedni ton i tempo. Kościół jest malutki i drewniany, ryczące "organy" są w tej przestrzeni trudne do zniesienia.
W mojej parafii organista wyświetla tylko nr pieśni z "Drogi do nieba" i też wystarcza. Przy okazji dzieci uczą się używać książeczki i jako śpiwnika i modlitewnika. Tyle, że nasz organista jest wyjątkowo dobrym organistą, takie mamy szczęście. W innych parafiach uczestniczenie w liturgii jest jednak pokutą, czasem wielką.
I tu dochodzimy do meritum.Wirtuoz jest zatrudniany na czarno,jest samoukiem .Nie ma zielonego pojęcia o pieśniach związanych z liturgia.To bym chyba jeszcze przeżyła.(za wyjątkiem ,,tfurczości własnej"
Najzwyczajniej jednak w świecie ma również niewielkie zdolności w zakresie gry na organach .Śpiewa w myśl zasady ,,im głośniej ryknę" tym lepiej.
Co na to proboszcz?Ano pewnie głuchy nie jest.w alternatywie ma jednak zatrudnienie na etacie pracownika,który wprawdzie byłby wyszkolony ale trzeba by z a niego płacić podatek i poddać sie innym przepisom z kodeksu pracy.Chyba nie muszę pisac co wybrał probi?
Proboszcz nie ma słuchu i mało śpiewa, a kościół ma słabą akustykę (nowy budynek). Jak widać, przyczyn zamierania śpiewu kościelnego może być wiele.
Na Mszach nie śpiewa się pieśni liturgicznych, bo one nie są spoko. Piosenki religijne są za to spoko, więc się je śpiewa. Bo przecież chodzi o to, żeby nawet na nudnej Mszy było spoko. I z przytupem.
jest jeszcze jeden sposób ale bardzo kosztowny. zakup rzutnika do parafii i myślę że to jest jeszcze lepszy pomysł . tylko wielu Księży uważa, że to jest wyrzucanie pieniędzy w błoto. zależy czy ktoś chce coś zrobić w swojej parafii czy nie...:)