Najprościej kogoś nazwać debilem A tak naprawdę nie wiedząc co to znaczy Pogoda była rzeczywiście zła do wyjścia ale są tacy którzy potrafią się bezpiecznie poruszać po górach mimo trudnych warunków pogodowych Temu młodemu chłopakowi zabrakło rzeczywiście rozsądku i podjęcia decyzji o wycofaniu się Chciałbym żeby to była nauka nie tylko dla niego ale dla wszystkich miłośników gór którzy nie zawsze zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa jakie pojawia się w momencie przebywania w górach wysokich I niech się to nie kojarzy z takim określeniem jakie użył poprzednik lecz zostanie odebranie jako poważny sygnał że w górach nie trudno o wypadek On na pewno będzie długo wspominał tą sytuację i ostrzegał innych o zagrożeniu jakie niesie chodzenie po górach nawet po ogólnodostępnych szlakach
Mam nadzieję, że obciążony zostanie 100% kosztami tej akcji. Nie chcę płacić tysięcy złotych za czyjąś głupotę. Zwolnienie go z takiej opłaty byłoby nieetyczną zachętą dla innych głupców.
@ opinia Zastanawiam się jakimi kosztami obciążyć tych, którzy dają tu takie głupawe komentarze... Chłopak cudem uszedł z życiem, a ty zamiast się cieszyć że mu się udało, plujesz jadem i gadasz o pieniądzach. Żenujące... Pewnie, nie powinien się wybierać w taką pogodę, ale mając 19 lat człowiek dopiero się uczy. Więcej wyrozumiałości dla innych i samego siebie.
Panie "N" (vide infra). Pana agresywne komentarze nie zmienią prawdy o tym, że wszyscy Polacy muszą nagminnie płacić za głupotę niektórych rodaków. Oni sami powinni ponosić pełne koszty swojej nieroztropności.
masakra po prostu !! aż sie chce płakać jak sie to czyta , pwnie bez sprzętu bez niczego się wybrał co za nieodpowiedzialność!! i narażanie zdrowia tylu osobom które przyniosły temu nie myślącemu człowiekowi pomoc! wiecej szczescia niż rozmu miał niesttey ale taka prawda !! gratulacje dla całej załogi która uczestniczyła w akcji jesteście wielcy !!
Najprościej kogoś nazwać debilem A tak naprawdę nie wiedząc co to znaczy Pogoda była rzeczywiście zła do wyjścia ale są tacy którzy potrafią się bezpiecznie poruszać po górach mimo trudnych warunków pogodowych Temu młodemu chłopakowi zabrakło rzeczywiście rozsądku i podjęcia decyzji o wycofaniu się Chciałbym żeby to była nauka nie tylko dla niego ale dla wszystkich miłośników gór którzy nie zawsze zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa jakie pojawia się w momencie przebywania w górach wysokich I niech się to nie kojarzy z takim określeniem jakie użył poprzednik lecz zostanie odebranie jako poważny sygnał że w górach nie trudno o wypadek On na pewno będzie długo wspominał tą sytuację i ostrzegał innych o zagrożeniu jakie niesie chodzenie po górach nawet po ogólnodostępnych szlakach
Czytam te komentarze z ogromnym zdziwieniem. Niektórzy mają chyba sporo frajdy z nieszczęścia innego człowieka.
Uczestniczyłem w czterech ciężkich akcjach po turystów. W jednej z nich, uczestniczyło ponad 40 ratowników z GOPR-u, Horskiej służby, oraz wielu wspinaczy. Turyści spadli z na słowacką stronę. Popełnili wiele błędów, które można by nazwać głupotą. Ale drodzy internetowi komentatorzy! Nikomu z tych 40 ratowników nie przyszłoby do głowy, aby zrobić choć głupią minę wobec tych których ratowaliśmy i nikt nie pisnął złego słowa.
Myślę, że i dziś, żaden z ratowników nie poprze Waszych głupawych komentarzy pisanych z pozycji zapierdziałego fotela!
W języku niemieckim jest takie określenie „Schadenfreude”, czyli radość z nieszczęścia innego człowieka. Dotyczy w szczególności różnych frustratów, którzy własne niepowodzenia kompensują sobie agresją wobec innych, których dosięgło nieszczęście. To obrzydliwe typki.
Pomoc w górach nie musi być darmowa. Już Słowacy od dawna wzorując się na alpejskich rozwiązaniach wprowadzili, zasadę: idziesz w góry miej ubezpieczenie. Nie masz? Ratujemy cię, ale potem ty sam płacisz. Wszędzie to funkcjonuje - w Polsce jak zwykle tylko jałowe dyskusje i okazja, aby obsobaczyć bliźniego. Brrrr...
Od ponad 20 lat chodzę po górach. I czytając komentarze o tym jaki to był debil, zastanawiam się czy Ci którzy piszą takie rzeczy kiedykolwiek sami byli w górach. W prawdziwych górach nie na Krupówkach i w hotelu. Pamiętam swoje podejście na Rysy: przepiękna słoneczna pogoda ale kiedy już byłam na szczycie zaczęło kropić i zobaczyłam zbliżającą się burzę. Nie ma się gdzie schować, zejście po łańcuchach cztery litery ściskałam ze strachu. Nie było to moje jedyne podejście podczas którego zmieniała się pogoda. Tego nie przewidzisz. Co prawda o zalegającym śniegu w wysokich Tatrach mówi się ostatnio. Wiem jednak z własnego doświadczenia że wypadek nie musi być efektem głupoty. Właśnie w taką pogodę podchodziłam kiedyś pod Małołączniak. Wystarczyła chwila nieuwagi i wisiałam nad przepaścią. Dzięki Bogu nie skończyło się lądowaniem na dnie czeluści i udało mi się wydostać z powrotem na szlak. Pamiętam to do dziś, ale nie uważam za głupotę. Czasem to po prostu chwila nieuwagi. Z drugiej strony widziałam w górach ludzi którzy szli w sandałach, bo "szlaki w górach powinny być przygotowane dla turystów" i to już jest głupota i debilizm. Z jeszcze innej strony kiedy wchodziłam na Kościelec marzył mi się choćby o kawałek łańcucha czy klamerki:)
Wartości jakie stały za ludźmi, którzy w 1909 roku zakładali TOPR są, jak widać po wpisach, wielu wyżywającym się tu dyskutantom obce.
Nie dziwi mnie to szczególnie. Wszak Mariusz Zaruski, dr Kazimierz Dłuski, Stanisław Barabasz należeli do moralnej i intelektualnej elity. Wizją Zaruskiego był rodzaj humanitarnego zakonu z wojskową dyscypliną. Wizja świata tego wybitnego humanisty, malarza i poety, choć z wykształcenia matematyka, przesączona była głębokim idealizmem i romantyczną tęsknotą za czystymi intencjami i motywacjami w działaniach, zarówno tych banalnych codziennych, ale też tych rozgrywających się w scenerii surowej górskiej przyrody. „Walka z surową przyrodą jest jednym z najtęższych czynników, tworzących dzielne charaktery” pisał w swojej książce „Na bezdrożach tatrzańskich”.
Gdy zakładano TOPR po górach chodzili, prawie wyłącznie, ludzie bardzo bogaci mimo to ratownicy działali na zasadach dobrowolności i bezinteresownie. Jedynym przymusem było złożenie przysięgi i przymus moralny wynikający z jej złożenia. Przypominam jej treść, przypominając, że słowo honor w ówczesnych realiach coś jeszcze oznaczało, najczęściej życie. Dla ludzi, którzy go utracili nie było miejsca na salonach i w stowarzyszeniach. A słowa przysięgi były i są takie: „dobrowolnie przyrzekam pod słowem honoru, że póki jestem zdrów, na każde wezwanie naczelnika lub jego zastępcy – bez względu na porę roku dnia i stan pogody – stawię się w wyznaczonym miejscu i godzinie odpowiednio na wyprawę wyposażony i udam się w góry według marszruty i wskazań naczelnika lub jego zastępcy w celu poszukiwań zaginionego i niesienia mu pomocy”.
TAK WIEC PANOWIE na służbie, HATERZY I TROLLE INTERNETOWI /Tutek, Odpowiedz, opinia, cytat/ WIECEJ POKORY WOBEC RZECZYWISTOSCI KTOREJ BEZ ZMIANY SWOICH ETYCZNYCH PREFERENCJI NIGDY NIE ZROZUMIECIE I NIGDY DO NICH NIE DOROSNIECIE!
Mądry przewiduje a debil nie...
Nie chcę płacić tysięcy złotych za czyjąś głupotę.
Zwolnienie go z takiej opłaty byłoby nieetyczną zachętą dla innych głupców.
Zastanawiam się jakimi kosztami obciążyć tych, którzy dają tu takie głupawe komentarze...
Chłopak cudem uszedł z życiem, a ty zamiast się cieszyć że mu się udało, plujesz jadem i gadasz o pieniądzach. Żenujące...
Pewnie, nie powinien się wybierać w taką pogodę, ale mając 19 lat człowiek dopiero się uczy. Więcej wyrozumiałości dla innych i samego siebie.
Pana agresywne komentarze nie zmienią prawdy o tym, że wszyscy Polacy muszą nagminnie płacić za głupotę niektórych rodaków.
Oni sami powinni ponosić pełne koszty swojej nieroztropności.
Uczestniczyłem w czterech ciężkich akcjach po turystów. W jednej z nich, uczestniczyło ponad 40 ratowników z GOPR-u, Horskiej służby, oraz wielu wspinaczy. Turyści spadli z na słowacką stronę. Popełnili wiele błędów, które można by nazwać głupotą. Ale drodzy internetowi komentatorzy! Nikomu z tych 40 ratowników nie przyszłoby do głowy, aby zrobić choć głupią minę wobec tych których ratowaliśmy i nikt nie pisnął złego słowa.
Myślę, że i dziś, żaden z ratowników nie poprze Waszych głupawych komentarzy pisanych z pozycji zapierdziałego fotela!
W języku niemieckim jest takie określenie „Schadenfreude”, czyli radość z nieszczęścia innego człowieka. Dotyczy w szczególności różnych frustratów, którzy własne niepowodzenia kompensują sobie agresją wobec innych, których dosięgło nieszczęście. To obrzydliwe typki.
Pomoc w górach nie musi być darmowa. Już Słowacy od dawna wzorując się na alpejskich rozwiązaniach wprowadzili, zasadę: idziesz w góry miej ubezpieczenie. Nie masz? Ratujemy cię, ale potem ty sam płacisz. Wszędzie to funkcjonuje - w Polsce jak zwykle tylko jałowe dyskusje i okazja, aby obsobaczyć bliźniego. Brrrr...
Pamiętam swoje podejście na Rysy: przepiękna słoneczna pogoda ale kiedy już byłam na szczycie zaczęło kropić i zobaczyłam zbliżającą się burzę. Nie ma się gdzie schować, zejście po łańcuchach cztery litery ściskałam ze strachu. Nie było to moje jedyne podejście podczas którego zmieniała się pogoda. Tego nie przewidzisz.
Co prawda o zalegającym śniegu w wysokich Tatrach mówi się ostatnio. Wiem jednak z własnego doświadczenia że wypadek nie musi być efektem głupoty. Właśnie w taką pogodę podchodziłam kiedyś pod Małołączniak. Wystarczyła chwila nieuwagi i wisiałam nad przepaścią. Dzięki Bogu nie skończyło się lądowaniem na dnie czeluści i udało mi się wydostać z powrotem na szlak. Pamiętam to do dziś, ale nie uważam za głupotę. Czasem to po prostu chwila nieuwagi.
Z drugiej strony widziałam w górach ludzi którzy szli w sandałach, bo "szlaki w górach powinny być przygotowane dla turystów" i to już jest głupota i debilizm.
Z jeszcze innej strony kiedy wchodziłam na Kościelec marzył mi się choćby o kawałek łańcucha czy klamerki:)
Nie dziwi mnie to szczególnie. Wszak Mariusz Zaruski, dr Kazimierz Dłuski, Stanisław Barabasz należeli do moralnej i intelektualnej elity. Wizją Zaruskiego był rodzaj humanitarnego zakonu z wojskową dyscypliną. Wizja świata tego wybitnego humanisty, malarza i poety, choć z wykształcenia matematyka, przesączona była głębokim idealizmem i romantyczną tęsknotą za czystymi intencjami i motywacjami w działaniach, zarówno tych banalnych codziennych, ale też tych rozgrywających się w scenerii surowej górskiej przyrody. „Walka z surową przyrodą jest jednym z najtęższych czynników, tworzących dzielne charaktery” pisał w swojej książce „Na bezdrożach tatrzańskich”.
Gdy zakładano TOPR po górach chodzili, prawie wyłącznie, ludzie bardzo bogaci mimo to ratownicy działali na zasadach dobrowolności i bezinteresownie. Jedynym przymusem było złożenie przysięgi i przymus moralny wynikający z jej złożenia. Przypominam jej treść, przypominając, że słowo honor w ówczesnych realiach coś jeszcze oznaczało, najczęściej życie. Dla ludzi, którzy go utracili nie było miejsca na salonach i w stowarzyszeniach. A słowa przysięgi były i są takie:
„dobrowolnie przyrzekam pod słowem honoru, że póki jestem zdrów, na każde wezwanie naczelnika lub jego zastępcy – bez względu na porę roku dnia i stan pogody – stawię się w wyznaczonym miejscu i godzinie odpowiednio na wyprawę wyposażony i udam się w góry według marszruty i wskazań naczelnika lub jego zastępcy w celu poszukiwań zaginionego i niesienia mu pomocy”.
TAK WIEC PANOWIE na służbie, HATERZY I TROLLE INTERNETOWI /Tutek, Odpowiedz, opinia, cytat/ WIECEJ POKORY WOBEC RZECZYWISTOSCI KTOREJ BEZ ZMIANY SWOICH ETYCZNYCH PREFERENCJI NIGDY NIE ZROZUMIECIE I NIGDY DO NICH NIE DOROSNIECIE!