Kolejne rewelacje ;) "Chłopaki, idę w daleką podróż i NIE WRÓCĘ. Zostawiam wam świat, a wraz z nim obowiązki i role. Mam do was tylko jedną prośbę - otwórzcie drzwi, kiedy WRÓCĘ i zapukam". Oj, Adam, Adam...
Post, obok modlitwy i jałmużny, jest jednym z trzech filarów życia duchowego. A obżarstwo jest jednym z siedmiu grzechów głównych. Zatem - tak, można nie wejść do nieba z powodu obżarstwa. To są podstawowe prawdy katechizmowe i dziwię się, że duchowny, który powinien być świadomy tych prawd tak je lekceważy. Nie ma to jak do własnej słabości dobudować filozofię i podlać ją chrześcijaństwem. Ten wstręt do ascezy jest dość symptomatyczny dla sporej części posoborowego duchowieństwa, a pogardy dla ćwiczenia ascetycznego jakim jest post ofiarowany w konkretnej intencji nie da się obronić.
Ktoś grupie opowiada ciekawe (wartościowe) rzeczy. Niektórzy jednak zastanawiają się ile razy użył jakieś słowo czy ma czyste paznokcie albo czy .... inne sprawki, które nie mają znaczenia i w sumie jest alibi do "nicniezmieniania". Ja często spotykam się z tym, że adwent to czas kiedy ktoś nie je słodyczy, nie chodzi na imprezy etc. Jeśli za tym idzie jakiś sens - np. odmawiam sobie by uczyć się walki z moją słabością to super, ale czy nie częściej jest to raczej dieta z duchową przykrywką? Śmiej się z cukierków ale zrób to podając swoje "zadania" - może masz postanowienie by codziennie przeczytać 1 rozdział Nowego Testamentu ? Czy jedzenie słodyczy jest obżarstwem w konsekwencji grzechem i tak dalej? Czuję tu dedukcję uczonych w Prawie, a Jezus nie do tego się odwoływał. Jeśli mówił by odciąć to co jest powodem grzechu to nie mamy dokonywać samookaleczeń! Postarajcie się zrozumieć istotę przekazu, polecam
Oj, Adam, Adam...