Tak uczy przede wszystkim dr. Martin Luther (ten "reformator", nie ten sygnatariusz Wannseeprotokoll) … bo "najpierw wiara" trzeba przyjąć w kontekście żydowskim, judaistycznym, macierzyńskim biotopem chrześcijaństwa …
Dobrze powiedziane. Bo skoro człowiek też rodzi się fizycznie jako istota nieświadoma, to dlaczego na powtórne narodzenie ma czekać, "aż zrozumie". Takim sakramentem, dla ludzie zdecydowanych, jest bierzmowanie.
Chrzest otwiera bramy nieba, to jedyna szansa na "wymazanie" grzechu pierworodnego, na przyjęcie kolejnych sakramentów. Bez chrztu, to wychowywanie poganina ... Bardzo krzepiące słowa, wiele ludziom wyjaśniające. Dzięki Ojcze Święty!
Wszelki grzech został wymazany przez Krew Baranka. Kto w to uwierzy, ten zanurza się w śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa i wyrazem tego jest sakrament chrztu.
Chrzest niemowlęcia czy nieświadomego dziecka nie jest warunkiem wychowania w wierze chrześcijańskiej. Jeżeli chrzest czyni chrześcijanina to skąd tylu ochrzczonych w dzieciństwie pogan ? Kolejność spotykana w Biblii to najpierw wiara a w konsekwencji chrzest. "Kto uwierzy i ochrzci się, będzie zbawiony". Na pytanie dworzanina królowej Etiopii: "Oto woda, cóż stoi na przeszkodzie, żeby sie ochrzcić ?", padła odpowiedź: "jeżli wierzysz, możesz".
Obrzęd chrztu nie powoduje "mechanicznie" nowego narodzenia. Jeżeli ktoś zostanie ochrzczony a nie ma wiary to narodził się na nowo ? Czy wystarczy wiara zastępcza rodziców ? Osławiony "Nergal" jest ochrzczony i co z tego ? Nigdy nie był wierzącym chrześcijaninem. Chrzest bez wiary ochrzczonego jest tylko pustym obrzędem.
Bez wiary chrzczących - tym bardziej. Jeśli nie przekazują wiary własnym przykładem, nie wychowują sami praktykując, obrzęd jest pusty. Ale jeśli jest znakiem i konsekwencją wiary i przekonań Rodziców - wtedy to coś znaczy. Duch Święty nie wchodzi wraz z wodą. Jeśliby tak było, to musieli mnie krzywo polać, bo wiarę mam koślawą.
Odpowiedź jest m. in. w książce Marii Simmy pt. "Moje przeżycia z duszami czyśćcowymi", gdzie same dusze mówią, że nieochrzczone dzieci niezupełnie będą w pełni nieba, ale one tego nie będą świadome.
Dzieci nieochrzczone do Nieba nie idą. Idą do Limbusa, który jest częścią Piekła, tyle, że cierpieć tam nie będą. Pozbawione są oglądania Boga, a jest to kara za grzech pierworodny. Tak zawsze nauczał Kościół, ale Franciszek jak zawsze argumentuje w taki sposób, żeby całkowicie rozmyć doktrynę. Czy zająknął się choćby o grzechu pierworodnym i Piekle? A, zapomniałam, przecież papież w Piekło nie wierzy... Gdyby dzieci nieochrzczone szły do Nieba, to aborcja byłaby najlepszą do niego drogą, bo dziecko takie nigdy zgrzeszyć nie zdoła. Czy Szatanowi zależałoby wówczas na tych setkach milionów zamordowanych dzieci?
Tutaj jest cała odpowiedź na Twoje pytanie: http://www.vatican.va/roman_curia/congregations/cfaith/cti_documents/rc_con_cfaith_doc_20070419_un-baptised-infants_pl.pdf
Ktoś już wyżej odpowiedział "jeśli uwierzysz i ochrzcisz się, będziesz zbawiony". Trzeba świadomie potwierdzić swoją przynależność do Jezusa bo jeśli nie stosuje się zasad biblijnych to właściwie nie wiadomo w co się wierzy
Dlatego jako chrzescijanin i rodzic chrzcze swoje dzieci, po to by wychowywac w wierze, a nie czekac, az same zadecyduja. Jako wierzacy nie mam prawa trwac bezczynnie, mam byc dla nich swiadectwem i przykladem.
Dziecko jest bezwolne i calkowicie zalezne od rodzicow/opiekunow. Na tym etapie zycia nie moze podjac zadnej decyzji. Jesli ma szczescie urodzic sie w rodzinie wierzacej madrze, zostanie ochrzczone i "wystawione" na dzialanie Ducha Swietego. Jesli rodzice kwestionuja chrzest niemowlat, prawdopodobnie nie zostana ochrzczone. Mozna tu mowic o tym,ze niektore dzieci rodza sie w lepszych okolicznosciach niz inne. Mimo to, Duch wieje skad chce i nic nie jest przesadzone:))
Chrzestni w zastepstwie za dziecko wyrzekaja sie grzechu I przyrzekaja,ze pomoga doprowadzic je do pelnej wiary; niestety czesto zawodza. Ich kontakt ogranicza sie do roweru na 1-sza Komunie sw. Czesto, niestety, zle relacje w rodzinie powoduja,ze chrzestni nie maja kontaktu z dzieckiem. Ale pozostaje bron najskuteczniejsza - modlitwa za dziecko.
Chyba na szczescie nie:))Pan Jezus w zastepstwie umarl za nasze grzechy nie pytajc nas o zgode. Na tym polega jego madrosc, bo w swojej durnocie i pysze moglibysmy powiedziec...nie dziekuje. Lub co gorsza - nikt nie bedzie decydowal za mnie...
#notmypope dobrze mówi. Żydzi obrzezają w 8 dzień, a my młodsi bracia w wierze powinniśmy podobnie wcześnie chrzcić. I dzieci w duchu Ewangelii wychowywać, będąc im przykładem, aby i po czynach nasze chrześcijaństwo poznali.
Dawno temu na rekolekcjach w mojej parafii rekolekcjonista zwrócił podczas kazania uwagę na pewien fakt. Teraz o tym samym wspomniał papież. Chrzest to narodziny. Dla osoby wierzącej w gruncie rzeczy narodziny ważniejsze od tych biologicznych. Czemu nikt nie obchodzi rocznicy chrztu? Coraz więcej osób obchodzi urodziny, coraz mniej - imieniny ale chrztu? Nie spotkałam się jeszcze z tym zjawiskiem.
Na temat katechumenatu wypowida sie historyk wczesnych wiekow chrzescijanstwa-Hipolit Rzymski,ktory twierdzi,ze przygotowania do przyjecia chrztu trwaja 3 lata.W tym czasie katechumeni poznawali Jezusa, Jego nauke i poglebiali swoja wiare.Nic dziwnego,ze wiara tych ludzi byla na tyle niezlomna,ze czesto za nia umierali.Chrzest niemowlat to splycenie chrzescijanstwa i dowod na to,ze Kosciol zainteresowany jest iloscia,a nie jakoscia swoich wiernych.
Dla mnie to dowód na to, że rodzice chcą swoją wolną wolą oddać swoje dziecko Bogu, dowód na to, że kościół pragnie za Jezusem być jak najbliżej ludzi ;)
Tylko Katechumeni w tamtych czasach, to byli wierni, którzy dopiero co usłyszeli o Jezusie, w dorosłym życiu. Kościół ewolułuje mocą Ducha Świętego, Który działa jak chce ikędy chce. Małe dzieci są we wspólnotę włączone pragnieniem rodziców i Kościoła, a Duch Święty działa jak chce i kędy chce. Sam w dorosłym życiu to pojołem i uważam, że chrzest to najlepsza Sprawa jaką otrzymałem Bożą łaską.
Dyskusja zasadza sie do tego, czy rodzice mają prawo, lub może przywilej wychowania dzieci w wierze chrześcijańskiej. Nie chrzcić dzieci, to tak jakby ich nie ubierać, nie wyznaczać granic, nie uczyć mówić, niech sobie same radzą, a przecież łaska Chrztu to przywilej rodziców i bezwzględne prawo, natomiast może Episkopat czy Vatykan przewidzi kiedyś zalecenie, aby każdy młodo-ochrzczony, w wieku pomiędzy 20 a 30 rokiem życia przeszedł neo-katechumenat i powownie uwierzył w moc łaski sakramentu??? Duch wieje kędy chce
Chrzest to obrzęd a decyzja, dziecko jak ma ją świadomie podjąc i zrozumieć? Potem mamy katolików co nie mają pojęcia co to znaczy być chrześcijaninem. chrzest to decyzja osobista odwrócenia się od zbawienia i panowania poza Bogiem, w ludziach, rzeczach jako bożki, i przyjęcie Boga jako jedynego Boga, brak chrześcijańskiej świadomości silnie pokutuje w Polakach katolikach
kiedyś zapisanie dziecka do katechumenatu było równoważne ze chrztem niemowlęcia o sposobie włączenia do kościoła decydowali rodzice, czy chrzest niemowlaka czy wpisanie do katechumenatu, moim zdaniem wpisanie do katechumenatu ma tą wyższość że taki dzieciak dostaje świadomego chrześcijanina kt realnie pomaga mu zrozumieć co to znaczy być chrześcijaninem w konkretach jego życia, jako dziecko później młody, zbudować na Bogu nie na bożkach u kt się szuka zbawienia i gdy taki katechumen jest tego realnie świadomy staje sie chrześcijaninem. Po chrzcie niemowlaka niby jest chrześcijaninem a realia sa takie że b.często do smierci nie ma w sobie tego chrześcijańskiego schemat tylko lata za zbawieniem od bożków. później od ludzi kt nie sa chrześcijanami wymaga się wiary we wspaniałość kleru i obrzędów i tak powstaje typowy katolik.
Niemowlę owszem, nie ma świadomości łaski sakramentu, jakiego dostępuje. Ale akurat nawrócenie konieczne nie jest :)
Czy dzieci bez chrztu mają zamknięte niebo?
Ktoś odpowie?