Nie wiem z czego się cieszyć, skoro 95% polskich firm 1-osobowych ma przychody powyżej 5tys złoty i niewiele mniejsze koszty. Może osoby dorabiające sobie na etacie własną firmą ale przy 100% własnej firmie nie da się załapać. Jak zmienią zapis z "przychód" na "dochód" to więcej osób się załapie. Robienie ludziom wody z mózgu i propaganda
Nieprawda, jest sporo działających z przychodem w granicach 2- 2,5 tysiąca. To wynika z popytu na określone usługi. Dla tej grupy jest to szansa wyjść z "podziemia". Oczywiście, dochód a przychód to zasadnicza różnica.
Dla ułatwienia niech granica ZUS będzie 5000 zł przychodu Dwie sytuacje - ktoś ma przychodu 4900 zł, kosztów 1000 zł i ma dochodu 3900 zł i do tego ZUS obniżony Druga osoba niech ma przychodu 5900 zł a kosztów 3000 zł - dochód 2900 zł.a ZUS 1100 zł
Ta pierwsza ma zdecydowanie większy dochód i mniejszy ZUS. Powstaje pytanie dlaczego?
Oczywiście Polak jako osoba doświadczona sobie z tym poradzi, ale nie o to chyba chodzi.
Wiesz matematyka jest prosta i oczywista, aby komuś coś dać, trzeba komuś zabrać. Jak mikro przedsiębiorcy dostaną ulgę ZUS, to albo nie dostaną emerytury, albo za ich emerytury zapłaci ktoś inny.
Jak na razie to matematyka jest taka, że ZUS od pracownika jest wielokrotnie mniejszy niż od przedsiębiorcy, a na ogół pracownik najemny zarabia o wiele więcej niż mikroprzedsiębiorca.
@TomaszL chyba nie masz pojęcia ani o matematyce ani o tym jaki ZUS odprowadza przedsiębiorca za kogoś a jaki sam przedsiębiorca za siebie. I nie pytluj bzdur że jesteś przedsiębiorca i wiesz. Niestety albo kłamiesz i nim nie jesteś albo nie masz pojęcia o ZUSACH dużych przedsiębiorstw czy pracowników budżetówki.
No to jaka jest składka ZUS od pracownika pracującego na umowę o pracę? I mała podpowiedź - tzw. cześć składki płaconej przez "pracodawcę" jest składową kosztu pracy i o tyle de facto pomniejsza się wynagrodzenie pracownika. No chyba że ktoś wierzy w cudowne rozmnażanie pieniędzy, ale na to już nie poradzę.
A poza tym kryterium przychodu łamie zasadę równego traktowania - bo człowiek mający wysokie koszty jest gorzej traktowany niż ten, który ma koszty niskie, a koszty nie są zależne od przedsiębiorcy, tylko od branży.... Taksówkarz ma się lepiej niż sklepikarz - i gdzie równe traktowanie, o którym tyle trąbią?
Mało tego - zdarza się, że mam miesiące, gdzie przychodu mam i 20 tysięcy i więcej - ale to nie oznacza, że zostaje mi tyle w kieszeni... Po prostu czasem sprzedaje się drogie rzeczy, i tyle... A zarabia się tyle samo (albo i mniej) niż na jednostkowo tanich przedmiotach.
Naprawdę nie rozumiem czemu jako podatnicy mamy dotować komuś emeryturę. Skoro ktoś nie płaci składek emerytalnych ZUS nie powinien otrzymać emerytury.
A jeżeli już zmieniać w przepisach dot. przedsiębiorców to składka ZUS powinna być uzależniona procentowo od dochodu, a nie przychodu.
Zakładasz że każdy kto nie płaci ZUS robi to celowo z własnej woli. Jest to błędne rozumowanie. Jeśli pracujesz na etat zajmujesz ten etat komuś innemu kto być może by chciał tak jak ty płacić na zus tylko nie może bo albo nie ma pracy albo jest zmuszony przez pazernego pracodawcę pracować na umowę o działo od której nie odprowadzane są składki. Taką możliwości dyskryminacji tworzy samo państwo gdyż zezwala na to w przepisach prawnych a nawet za PO promowało tego typu dyskryminacyjne formy zatrudnienia. Niestety PiS od tego nie odszedł. Także w dużej mierze to rządzący są odpowiedzialni za nie odprowadzanie składek na ZUS i dyskryminację dużej części społeczeństwa. Również nie każda działalność gospodarcza jest na tyle dochodowa że pozwala na bezproblemowe opłacanie zaporowych składek ZUS.
Zawsze możesz dobrowolnie odprowadzać składki emerytalne w ZUS. Umowa o dzieło jest proponowana, bo pracownik i pracodawca na tym oszczędzają. A na dodatek od kilku lat w Polsce praktycznie nie ma bezrobocia.
Ciekawe w jaki sposób pracownik oszczędza na dyskryminacyjnej umowie bez składek i prawa do urlopu? Ubezpieczenie zdrowotne też ma sobie opłacać samemu? Tak mozna by było jakby ktoś zarabiał grube kilka tyś ale z reguły pracodawcy oferują stawkę minimalną tylko tyle ze bez ubezpieczenia. "A na dodatek od kilku lat w Polsce praktycznie nie ma bezrobocia." to chyba żyjesz w innej rzeczywistości. Czy wiesz że wg GUS w IV kw 2016 i I kw 2017 zatrudnionych było jedynie 52,3% ludności w wieku produkcyjnym (od 15 do 64 roku życia). Jak to się ma do bezrobocia rejestrowanego które wynosi 7,2%. Co z pozostałymi 40% ludzi w wieku produkcyjnym? Wystrzelono ich na księżyc jeśli nie ma bezrobocia?
Nie ośmieszaj się @TomaszL. Ty nie potrafisz analizować danych. W Polsce manipuluje się wskaźnikami poziomu bezrobocia. Podaje się pogłowie spełniające przyjętą definicję. A wyprowadza się z puli osoby które wypadają definicji bo nie maja prawa rejestrowania się - a nadal pozostają bez pracy. Są na księżycu jak słusznie napisał @max? Ten twój permanentny protekcjonalny ton we wszystkich watkach w jakich uczestniczysz już jest irytujący. Wiele nie wiesz a kreujesz się na omnipotentnego mędrca. Staruszku... skontaktuj z rzeczywistością - mylisz się TY.
Ilość pracowników z Ukrainy plus ilość wolnych ofert pracy pokazuje że jednak mam racje. Ale wiadomo, wielu prędzej uwierzy w bajki o manipulacjach, niż w rzeczywistość.
@TomaszL Sprawdziłem dokładnie Wg kwartalnej informacji GUS o rynku pracy
WSKAŻNIK ZATRUDNIENIA OGÓŁEM IVkw 2016 i Ikw 2017: 53,2% W I Kw 2017 w przedziale wiekowym (18–59/64) zatrudnienie miało 71,3%, Wśród ludności w wieku produkcyjnym wg definicji Eurostatu (15-64) zatrudnienie wyniosło 65,4%. Zaś w IV kw 2016 wyniosło 65,1% co stawiało nas na 5 miejscu od końca w Unii Europejskiej jeśli chodzi o % zatrudnionych ludzi w wieku produkcyjnym. Gorzej było tylko w Grecji, Włoszech, Hiszpanii, Belgii i Francji.
Jak łatwo policzyć bez zatrudnienia pozostaje ok. 35% ludności Polski w wieku produkcyjnym wg definicji Eurostatu (15-64) http://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/rynek-pracy/pracujacy-bezrobotni-bierni-zawodowo-wg-bael/monitoring-rynku-pracy-kwartalna-informacja-o-rynku-pracy-w-pierwszym-kwartale-2017-r-,12,28.html
"Jak łatwo policzyć bez zatrudnienia pozostaje ok. 35% ludności Polski w wieku produkcyjnym wg definicji Eurostatu (15-64)" W Polsce istnieje obowiązek pobierania nauki do 18 roku życia. Stąd ten wskaźnik jest mało wiarygodny. Ten drugi - od 18 do 64/59 już jest bliższy prawdzie, ale pytanie ile osób uczy się i studiuje i nie pracuje zawodowo. Wskaźnik bezrobocia jest też tam podany i on jest tak samo wiarygodny jak te dane, które cytujesz.
A ja jako przedsiębiorca mały nie mam ochoty fundować swoimi wysokimi składkami emerytury z ZUS dla osób które są pracownikami najemnymi - bo ich ZUS jest znacznie niższy niż ja płacę swój.
3500 z kawałkiem - czyli o 1500 zł więcej, niż płaca minimalna, którą zarabia ogromna część społeczeństwa, i o 1100 zł więcej niż mediana wynagrodzeń (wynosząca w zeszłym roku 2600 złotych), która jest rzeczywistą średnią krajową.
Pytałeś o kwotę bazową - wynosi ona 3.536,87 zł (M.P. z 2017 r., poz. 184). http://www.infor.pl/wskazniki/prawo-pracy-i-ubezpieczen-spolecznych/emerytury-i-renty/105,Kwota-bazowa.html
A jaka będzie emerytura? Czy znów za 20 lat PODATNICY będą musieli z własnej kieszeni płacić emeryturę tym, którym dzisiaj Morawiecki "daruje" składki? Znów mamy równych i równiejszych.
To nie do końca tak działa - bo jak ktoś na swoim biznesie zarabia grosze, to i tak olewa ZUS i ciągnie w szarej strefie. Więc wychodzi dokładnie na to samo, tyle, że jeszcze rąbie państwo na podatkach. Nie mówię, że robi tak każdy - ale i nie udawajmy, że takich nie ma.
Do całokształtu należy jeszcze dołożyć fakt, że w przychodzie zawarty jest podatek dochodowy i podatek VAT - które trzeba będzie od przychodu odprowadzić. Zostanie pewnie niecałe 4000 przychodu - co jest tylko wisienką na torcie absurdu.
Taki sobie przykład. Firma reklamowa otrzymuje zlecenie na kalendarze książkowe. Wycenia je i otrzymuje od klienta 10.000 złotych (czyli dwa razy więcej, niż zakłada reforma). Za kalendarze to nie jest jakieś szczególnie duże zlecenie, bo toto tanie nie jest. I właśnie - ile waszym zdaniem (państwo rządzący - pytanie retoryczne) kosztują firmę reklamową te kalendarze? Można się pomylić o 2 złote. Podpowiem - nie kosztuje dwa złote. Ani nawet dziesięć. Jak dobrze pójdzie i firma reklamowa się postara, to może na tym jednym zleceniu z tysiaka-dwa uszarpie. A czasem uszarpie pięćset złotych, bo rynek okołoallegrowy bywa naprawdę ciężki i wredny, a klient się trafił harpiowaty i liczy każde "pińdziesiąt groszy" (mało jest takich, co to nawet papier do drukarki reglamentują i na kserze zakładają sekretarce hasło i liczniki?).
Jeśli takie zlecenie będzie miało podnieść właścicielowi firmy ZUS o 500 złotych, to go zwyczajnie nie przyjmie. I potem będzie ciąganie po sądach, że właściciel nie chce drukować (pewnie do tego czasu stanie się to modne) - a jemu się to zwyczajnie nie będzie opłacało. Ewentualnie opcja druga - właściciel doliczy sobie do ceny te 500 złotych (żeby mu się w ogóle opłacało to zlecenie przyjąć). Ale tu znowu zrobi się młyn, bo mała firma doliczy, a duża nie, bo już i tak dawno przekroczyli - i pogłębiają się nierówności, i znowu ten mały jest przegrany.
Reasumując przydługi wywód - albo od dochodu, albo się możecie, kolokwialnie mówiąc, wypchać sianem. Tyle w temacie.
Dwie sytuacje - ktoś ma przychodu 4900 zł, kosztów 1000 zł i ma dochodu 3900 zł i do tego ZUS obniżony
Druga osoba niech ma przychodu 5900 zł a kosztów 3000 zł - dochód 2900 zł.a ZUS 1100 zł
Ta pierwsza ma zdecydowanie większy dochód i mniejszy ZUS. Powstaje pytanie dlaczego?
Oczywiście Polak jako osoba doświadczona sobie z tym poradzi, ale nie o to chyba chodzi.
I mała podpowiedź - tzw. cześć składki płaconej przez "pracodawcę" jest składową kosztu pracy i o tyle de facto pomniejsza się wynagrodzenie pracownika. No chyba że ktoś wierzy w cudowne rozmnażanie pieniędzy, ale na to już nie poradzę.
A jeżeli już zmieniać w przepisach dot. przedsiębiorców to składka ZUS powinna być uzależniona procentowo od dochodu, a nie przychodu.
A na dodatek od kilku lat w Polsce praktycznie nie ma bezrobocia.
Wg kwartalnej informacji GUS o rynku pracy
WSKAŻNIK ZATRUDNIENIA OGÓŁEM IVkw 2016 i Ikw 2017: 53,2%
W I Kw 2017 w przedziale wiekowym (18–59/64) zatrudnienie miało 71,3%,
Wśród ludności w wieku produkcyjnym wg definicji Eurostatu (15-64) zatrudnienie wyniosło 65,4%. Zaś w IV kw 2016 wyniosło 65,1% co stawiało nas na 5 miejscu od końca w Unii Europejskiej jeśli chodzi o % zatrudnionych ludzi w wieku produkcyjnym. Gorzej było tylko w Grecji, Włoszech, Hiszpanii, Belgii i Francji.
Jak łatwo policzyć bez zatrudnienia pozostaje ok. 35% ludności Polski w wieku produkcyjnym wg definicji Eurostatu (15-64)
http://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/rynek-pracy/pracujacy-bezrobotni-bierni-zawodowo-wg-bael/monitoring-rynku-pracy-kwartalna-informacja-o-rynku-pracy-w-pierwszym-kwartale-2017-r-,12,28.html
Ten drugi - od 18 do 64/59 już jest bliższy prawdzie, ale pytanie ile osób uczy się i studiuje i nie pracuje zawodowo.
Wskaźnik bezrobocia jest też tam podany i on jest tak samo wiarygodny jak te dane, które cytujesz.
Mylisz się.
Taki sobie przykład. Firma reklamowa otrzymuje zlecenie na kalendarze książkowe. Wycenia je i otrzymuje od klienta 10.000 złotych (czyli dwa razy więcej, niż zakłada reforma). Za kalendarze to nie jest jakieś szczególnie duże zlecenie, bo toto tanie nie jest. I właśnie - ile waszym zdaniem (państwo rządzący - pytanie retoryczne) kosztują firmę reklamową te kalendarze? Można się pomylić o 2 złote. Podpowiem - nie kosztuje dwa złote. Ani nawet dziesięć.
Jak dobrze pójdzie i firma reklamowa się postara, to może na tym jednym zleceniu z tysiaka-dwa uszarpie. A czasem uszarpie pięćset złotych, bo rynek okołoallegrowy bywa naprawdę ciężki i wredny, a klient się trafił harpiowaty i liczy każde "pińdziesiąt groszy" (mało jest takich, co to nawet papier do drukarki reglamentują i na kserze zakładają sekretarce hasło i liczniki?).
Jeśli takie zlecenie będzie miało podnieść właścicielowi firmy ZUS o 500 złotych, to go zwyczajnie nie przyjmie. I potem będzie ciąganie po sądach, że właściciel nie chce drukować (pewnie do tego czasu stanie się to modne) - a jemu się to zwyczajnie nie będzie opłacało. Ewentualnie opcja druga - właściciel doliczy sobie do ceny te 500 złotych (żeby mu się w ogóle opłacało to zlecenie przyjąć). Ale tu znowu zrobi się młyn, bo mała firma doliczy, a duża nie, bo już i tak dawno przekroczyli - i pogłębiają się nierówności, i znowu ten mały jest przegrany.
Reasumując przydługi wywód - albo od dochodu, albo się możecie, kolokwialnie mówiąc, wypchać sianem. Tyle w temacie.