"W tym samym czasie przyszli niektórzy i donieśli Mu o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar. Jezus im odpowiedział: "Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie. Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jerozolimy? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie".
Franciszek chyba w ogóle nie widzi sensu w czymkolwiek?
Dlaczego komentarz prezydenta Trumpa tej zbrodni jest dosadniejszy i sensowniejszy od liberalnego komentarza naszego papieża? Bo przecież tak naprawdę ta zbrodnia na ludziach to czyste zło.
trump nie neguje czystego zła u liberalnych katolików zaś zła nie ma jest płynna ponowoczesność wszystko szaro-melanżowe, kochajmy wszystkich zwłaszcza dobrych inaczej
dopuszcza się nauki bez sensu "wincej uchodźców" potem brak konceptu na ocenę rzeczywistości, czy duchowny nie jest od tego, żeby umiał wyjaśnić sens zdarzeń w kontekście nauczania kk, może poczucie bezsensu u zabójca plus (lutrowskie) przeświadczenie, że buntem na rzeczywistość należy się podzielić i innym dać odczuć. może też na siłę wciskany dogmat za czasów papieża Franciszka, że Pan Bóg jest dawcą "równości", zabójca chciał, żeby inni tak samo równo poczuli się beznadziejnie, jak inni mogą się beztrosko bawić skoro jemu jest nie wesoło, z pomocą w samorealizacji przyszło może isis, ale wcześniej w głowie dokonał się pewien przewrót jak na Amerykę chyba nie rzadki, dla duchownego widać, że nadal "nowy"
Franciszek chyba w ogóle nie widzi sensu w czymkolwiek?