Ludzie potrzebują wiedzieć. Potrzebują rozumieć. W każdym wieku. Nie są dużymi dziećmi, nie chcą być prowadzeni za rączkę.
Przemoc seksualna jest perfidnym zabójstwem za życia. Nie przestaje nim być dlatego, że jest możliwe zmartwychwstanie. Ale ofiara nie musi być przegrana.
W przypadku zakonów czy wspólnot trzeba pytać, czy tym co do nich przyciąga jest radykalizm jako taki, czy radykalizm Ewangelii?
Bez świadomości, że ktoś o nich myśli, ktoś ich szuka, ofiary handlu ludźmi nie znajdą w sobie tego okrucha siły, by zawalczyć o życie. Bez realnej pomocy z naszej strony ta walka jest skazana na klęskę.
Szczegół to doskonały pretekst, by utopić ważniejszą sprawę, a tą jest kwestia przyjmowania uchodźców w Polsce.
Nie będziemy solą ziemi, jeśli jakieś części ludzkiego życia będą dla nas nienaruszalnym tabu.
Albo nauczymy się po Bożemu patrzeć na ludzi, świat i życie i rzeczywiście ogłosimy światu Ewangelię Jezusa Chrystusa albo schowamy się za wygodne parawany ludzkich koncepcji, rozwiązań i ideologii i przegramy wszystko.
Fantastycznie, jeśli ktoś w wierze może wzrastać, jeśli może nią oddychać i nasiąkać we własnym domu rodzinnym. Ale to nie może być jedyny pomysł na głoszenie Ewangelii.
Są okulary „do bliży” i „do dali”. To kwestia punktu ostrości. W naszym spojrzeniu można nastawić ostrość na błoto, które człowieka pokrywa lub na niego samego.
Pomagać należy. Trzeba jednak postawić samemu sobie pytanie, dlaczego właściwie pomagam? Jakich korzyści oczekuję?