- Sanitariuszka "Inka" została rozstrzelana w Gdańsku 28 sierpnia 1946 roku. Miała wówczas 17 lat. Przed śmiercią zdążyła krzyknąć "niech żyje Polska". Jeśli badania genetyczne potwierdzą odnalezienie jest szczątków, będzie to wielkie wydarzenia dla Gdańska, Pomorza i całej Polski. "Inka" powinna być wzorem do naśladowania dla wielu pokoleń Polaków - mówił abp Sławoj Leszek Głódź.
Uroczystościom pogrzebowym Danuty Siedzikówny ps. "Inka" i Feliksa Selmanowicza ps. "Zagończyk" poświęcona była konferencja prasowa, która 16 sierpnia odbyła się w historycznej Sali BHP Stoczni Gdańskiej.Zdjęcia: ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość
- Nasze dzisiejsze spotkanie jest próbą wyjścia z amnezji historycznej, która, niestety, zaciążyła na ostatnich trzech dziesięcioleciach - mówił abp Sławoj Leszek Głódź 16 sierpnia podczas konferencji prasowej.
Procesją żałobną do Kaplicy Królewskiej rozpoczęły się 27 sierpnia obrzędy pogrzebowe "Inki" i "Zagończyka". Modlitwie przewodniczył abp Sławoj Leszek Głódź.
Ponad 150 przedstawicieli środowisk patriotycznych zgromadziły na gdańskim cmentarzu garnizonowym Zaduszki Partyzanckie. Podczas odbywających się tuż obok grobów "Inki" i "Zagończyka" uroczystości zabrzmiały patriotyczne i kościelne pieśni oraz fragmenty listów, raportów i rozkazów żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego.
Uroczystość odbyła się przy grobach niespełna 18-letniej Danuty Siedzikówny ps. „Inka” i jej dowódcy z 5. Wileńskiej Brygady AK Feliksa Selmanowicza ps. „Zagończyk”, którzy zostali rozstrzelani w Gdańsku przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa.
- W czasach, gdy dominuje kultura tymczasowości, gdy nasze relacje przyjacielskie, małżeńskie nie są trwałe, potrzebne są wzory wierności do końca - mówił w homilii bp Henryk Tomasik.
- Chcielibyśmy odnaleźć szczątki kolejnych więźniów straconych i zmarłych w gdańskim więzieniu w latach 40. XX wieku - mówi prof. Krzysztof Szwagrzyk z IPN.
– Pamiętam tę dziewczynę bardzo dobrze. I ten moment, gdy dowódca plutonu egzekucyjnego podszedł, by ją dobić. Wtedy ona krzyknęła: „Niech żyje Łupaszko!” – opowiada Alojzy Nowicki, świadek śmierci Danuty Siedzikówny „Inki”.
- Ta młoda dziewczyna stała się dla nas symbolem, wokół którego udało się zjednoczyć ludzi różnych środowisk i zdziałać wiele dobra - przyznają mieszkańcy Czarnego. Żeby o niej rozmawiać, zaprosili specjalistów i przyjaciół "Inki" z całej Polski.