Niech je zjedzą wilki

Komentarzy: 5

Andrzej Macura

publikacja 10.01.2008 11:39

Ilu mamy wierzących Rosjan? Ostatnie dane opublikowane przez Wydział Spraw Wewnętrznych stolicy Rosji pokazały, że nie tak wielu.

W liczącej ponad 10 milionów mieszkańców Moskwie w nabożeństwach związanych z prawosławnym Bożym Narodzeniem uczestniczyło 23 tysiące wiernych. Nawet jeśli za innymi źródłami przyjąć, że było to 60 tysięcy, to i tak nie jest to wiele. Co ciekawe, nabożeństwa sprawowano jedynie w 250 moskiewskich cerkwiach na ponad 700 czynnych. Trochę lepiej wypadły statystyki dotyczące całej Rosji. Według federalnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w nabożeństwach z okazji Bożego Narodzenia wzięło udział 2 miliony wiernych, co stanowi mniej więcej 1,5% ogółu mieszkańców, a sprawowano je w ponad 8 tysiącach świątyń, co z kolei stanowi niespełna połowę wszystkich czynnych cerkwi w Rosji. Kościół prawosławny nie wymaga od swoich wiernych uczestnictwa w niedzielnej czy świątecznej liturgii. Statystyka nie musi odzwierciedlać liczby poważnie traktujących swoją wiarę Rosjan. Z drugiej strony jest to wielkie święto. W Polsce tego dnia na Eucharystię znajduje czas wielu tych, którzy w ciągu roku niespecjalnie się tym obowiązkiem przejmują. Sensowne duszpasterstwo nie może karmić się złudzeniami. Te liczby powinny nie pozwalać spać spokojnie wszystkim, którym leży na sercu zbawienie bliźniego. Sprawa ta szczególnej wymowy nabiera w kontekście, często stawianego katolikom przez prawosławnych hierarchów, zarzutu prozelityzmu. Znawcy problematyki twierdzą, że u jego źródeł tkwi traktowanie każdego Rosjanina jako prawosławnego. Niezależnie od faktów. Przytoczona statystyka zdaje się potwierdzać prawdziwość tej opinii. Rosyjska Cerkiew na pewno potrzebuje czasu na sensowną odbudowę po długim okresie komunizmu. Jeśli jednak rzeczywiście traktujemy się jak Kościoły siostrzane, jak dwa płuca tej samej chrześcijańskiej tradycji, a nie jak heretycy, trzeba zgodzić się, że niektórzy odnajdą Chrystusa u siostry. Nawet jeśli na tym ucierpi czyjaś ambicja czy „terytorium kanoniczne”. Bo zbawienie człowieka to sprawa zbyt poważna, by poświęcać je dla spraw organizacyjnych takiego czy innego Kościoła. Zły to pasterz, który zajęty budową owczarni woli, by jego owce zjadły wilki, niż żeby znalazły schronienie w zagrodzie braci.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..