Relacje między państwem a Kościołem to relacje między dwoma społecznościami. Radykalnie różnymi społecznościami, chociaż ich członkowie w dużej części są ci sami.
"Napięcia między państwem a Kościołem i w ogóle chrześcijaństwem nie da się sprowadzić do bieżącej polityki. Jego źródło leży głębiej, w odmiennej naturze tych społeczności. Dopiero stąd wynikają doraźne konflikty" - napisał przed ośmiu laty Michał Wojciechowski. Sądząc po tym, co się ostatnio w Polsce w tej materii dzieje, przypomnienie słów pierwszego katolika świeckiego, który w naszym kraju otrzymał tytuł naukowy profesora teologii, wydaje się bardzo na czasie.
Relacje między państwem a Kościołem to relacje między dwoma społecznościami. Radykalnie różnymi społecznościami, chociaż ich członkowie w dużej części są ci sami. Ale nie są to zbiory tożsame w granicach żadnego kraju. Właśnie dlatego uporządkowanie i właściwe ustawienie ich wzajemnych stosunków to rzecz trudna i delikatna. Każda sytuacja, w której jedna ze społeczności jest "górą" nad drugą, wcześniej czy później doprowadzi do zadrażnień, stanów zapalnych, a nawet podjazdowych lub otwartych wojen. Sfer, w których trzeba jasno ustalić zasady współistnienia państwa i Kościoła, jest dużo. Niebezpieczeństw, że ich wzajemne oczekiwania i zakresy działania, będą się przecinać i nakładać, również. Dlatego niesłychanie istotne jest doprowadzenie do jednakowego rozumienia przez obie strony pojęcia "autonomia".
Nie da się w warunkach doczesności raz na zawsze ustalić szczegółowych zasad, porządkujących relacje między państwem a Kościołem na jakimś konkretnym terenie. Nawet pobieżna znajomość historii, w tym dziejów Kościoła, pozwala zrozumieć, że wynika to ze zmian, jakie wraz z upływem czasu w obydwu społecznościach się dokonują. Dlatego niezbędne jest okresowe przeglądanie istniejących uregulowań, ich korekta, wprowadzanie nowych ustaleń i rezygnacja z tych, które w zaistniałych warunkach utraciły rację bytu i aktualność.
Moim zdaniem w Polsce od co najmniej kilku lat sytuacja dojrzewa do tego, aby w kilku bardzo istotnych sferach i dziedzinach relacje państwo-Kościół dostosować do rzeczywistości. Zwłaszcza tam, gdzie wciąż w praktyce stosowane są rozwiązania w rozmaite sposoby zakorzenione w PRL-u. Rozwiązania zupełnie nieadekwatne do otaczającej nas rzeczywistości. A niejednokrotnie krzywdzące dla członków obydwu społeczności.
Jestem przekonany, że takie dostosowywanie nie może się odbywać w atmosferze histerii, wynikającej z założenia, że któraś ze stron zamierza przeforsować rozwiązania niekorzystne dla drugiej. Cytowany wcześniej prof. Wojciechowski stwierdził również: "Jeśli państwo nie chce zajmować się wszystkim ani zmieniać zasad moralnych, zaś przedstawiciele Kościoła nie próbują wyznaczać radnych itp., zupełnie możliwe i pożądane jest dopełnianie się tych autonomicznych społeczności".
W przytoczonym zdaniu prof. Wojciechowskiego mieści się niezwykle istotna wskazówka, na czym powinny się opierać relacje państwo-Kościół nie tylko w Polsce. Chociaż mają one struktury przeciwstawne, to jednak ich wzajemne stosunki powinny się koncentrować na dopełnianiu, a nie na zwalczaniu czy zapanowaniu jednej strony nad drugą. Dziś gołym okiem widać, że w wielu sferach tego dopełniania brakuje. Takie braki powodują zachwiania, a w dłuższej perspektywie, zaburzenia niezbędnej równowagi. Konieczne jest więc, aby jak najszybciej im zaradzić. Dla dobra zarówno Kościoła, jak i państwa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Usługa "Podpisz dokument" przeprowadza użytkownika przez cały proces krok po kroku.
25 lutego od 2011 roku obchodzony jest jako Dzień Sowieckiej Okupacji Gruzji.
Większość członków nielegalnych stowarzyszeń stanowią jednak osoby urodzone po wojnie.