Pakistańska organizacja terrorystyczna Laszkar e-Dżangwi al-Almi przyznała się do dokonania zamachu bombowego, w którym w Kabulu zginęło we wtorek kilkudziesięciu ludzi - informuje agencja dpa, powołując się na rzecznika tego ugrupowania.
Ta sunnicka organizacja jest oskarżana o liczne zamachy na szyitów w Pakistanie, ale dotychczas nie działała w sąsiednim Afganistanie.
Według najnowszych danych wybuch, do którego doszło we wtorek niedaleko szyickiej świątyni w Kabulu, zabił co najmniej 55 ludzi i ranił ok. 160. Wśród ofiar są kobiety i dzieci. Według dpa był to zamach samobójczy. Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj ostro potępił atak.
Zamachu dokonano, kiedy setki osób zebrały się w świątyni z okazji święta Aszura, upamiętniającego męczeńską śmierć imama Husejna - syna protoplasty szyizmu, imama Alego i zarazem wnuka proroka Mahometa.
Wkrótce potem do wybuchu doszło też niedaleko głównego meczetu w Mazar-i-Szarif na północy Afganistanu. Eksplodował rower-pułapka; w incydencie tym zginęły cztery osoby, a 17 zostało rannych.
Ataki potępił na wspólnej konferencji z kanclerz Niemiec Angelą Merkel przebywający w Berlinie prezydent Afganistanu. "Po raz pierwszy doszło do tak strasznego ataku terrorystycznego podczas tak ważnego święta religijnego" - powiedział prezydent Karzaj.
Jak oceniła niemiecka kanclerz, wydarzenia te pokazują, "że trzeba jeszcze ciężko pracować, by móc zagwarantować bezpieczeństwo w Afganistanie".
Oba incydenty potępili talibowie, nazywając je brutalnym działaniem wrogów. "Ze smutkiem przyjęliśmy wiadomość o wybuchach w Kabulu i Mazar-i-Szarif, gdzie ludzie zginęli wskutek niehumanitarnej i antyislamskiej działalności wrogów" - napisał rzecznik talibów w oświadczeniu wysłanym e-mailem.
"Islamski Emirat zdecydowanie potępia tak okrutny, masowy i antyislamski atak" - dodał rzecznik.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.