Do ciężkich walk między antyreżimowymi powstańcami z Wolnej Armii Syryjskiej a siłami rządowymi wiernymi prezydentowi Baszarowi el-Asadowi doszło w poniedziałek w jednej z najważniejszych dzielnic Damaszku - informuje Reuters.
Powołując się na świadków na miejscu agencja pisze z Ammanu, że damasceńską dzielnicą el-Mezze wstrząsały odgłosy serii z karabinów maszynowych i strzałów z granatników.
Jedna z mieszkanek dzielnicy powiedziała Reutersowi, że policja zablokowała wiele ulic a także, że wyłączono latarnie na ulicach, a zewsząd słychać eksplozje.
Dzielnicę el-Mezze patrolują dodatkowe oddziały sił bezpieczeństwa od czasu lutowych demonstracji przeciwko prezydentowi Asadowi, które tam miały miejsce.
Środki bezpieczeństwa już wcześniej były tam zaostrzone z uwagi na znajdujące się w dzielnicy ambasady, siedziby tajnej policji oraz rezydencje przedstawicieli reżimu, w tym szwagra Asada.
Rewolta w Syrii przeciwko reżimowi Asada, inspirowana arabską wiosną, trwa od roku. Według szacunków ONZ w wyniku tłumienia antyprezydenckich wystąpień przez siły rządowe oraz starć z dezerterami z armii zginęło co najmniej 8000 ludzi. Opozycja syryjska mówi o co najmniej 8,5 tys. ofiar, w większości cywilów. Władze syryjskie o rewoltę oskarżają "terrorystów", którzy chcą podzielić kraj.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.