Szef "S" Piotr Duda na zakończenie swego wystąpienia w Sejmie zwracając się do premiera Donalda Tuska oraz wicepremiera Waldemara Pawlaka, powiedział, że Polaków nie zmyli ich gra w złego i dobrego policjanta - strażnika finansów publicznych i wrażliwego społecznie.
"Wasza gra obliczona na podnoszenie napięcia, gra w złego i dobrego policjanta - strażnika finansów publicznych i wrażliwego społecznie - nie zmyli Polaków (...) Rzucone w drodze koalicyjnego kompromisu marne cząstkowe emerytury nie zastąpią realnych działań. Nie w tym rzecz panowie" - podkreślił w piątek w Sejmie.
"Robi to (reformę emerytalną - PAP) władza, która jeszcze rok temu zaprzeczała, że wiek emerytalny będzie podnoszony. Pytam, czy wobec tego dzisiejsza większość parlamentarna ma mandat do podjęcia decyzji o podwyższeniu wieku emerytalnego - naszym zdaniem głos w tej sprawie należy do społeczeństwa" - przekonywał Duda prezentując wniosek o referendum ws. wydłużenia wieku emerytalnego.
Jak podkreślił: "temat zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn oraz jego wydłużania nie był przedmiotem debaty publicznej w kampanii wyborczej jesienią 2011 roku. Jeśli już (temat) się pojawił, to był krytycznie oceniany przez czołowych polityków partii rządzącej - premiera, prezydenta i ministra finansów. Dlatego tak bardzo zaskakujące było expose premiera Tuska. Nagle podniesienie wieku emerytalnego stało się jednym z głównych założeń programu rządu".
Zaznaczył, że obywatele mają prawo czuć się zdezorientowani. "14 lat po wprowadzeniu reformy (emerytalnej), władza proponuje receptę na rozwiązanie zdiagnozowanych już problemów, wpływów trendów demograficznych na system emerytalny" - ocenił szef "S".
"Z ust rządzących i sprzyjających im ekspertów padło wiele nieprawdziwych słów i niepełnych informacji na temat przyczyn, skutków wydłużenia wieku emerytalnego. Dyskutując ideę referendum w tej sprawie, warto im się przyjrzeć i sprostować" - powiedział Duda, prezentując posłom wniosek o referendum ws. wydłużenia wieku emerytalnego.
Jak mówił, premier Donald Tusk i inni zwolennicy wydłużania wieku emerytalnego przekonując do tego pomysłu często mówią o potrzebie sprostania przez polski system emerytalny wyzwaniom, wynikającym z procesu starzenia się społeczeństwa oraz wzrostu obciążeń systemu emerytalnego wypłatami świadczeń dla osób urodzonych w latach 1946-1959. "To brzmi bardzo znajomo. Te same argumenty Polacy słyszeli, przy okazji wprowadzenia reformy emerytalnej w 1998 roku" - podkreślił.
Dodał, że cząstkowe emerytury można skwitować stwierdzeniem, że "teraz się nam proponuje, albo pracować do śmierci, albo szybciej umrzeć z głodu".
Szef "S" podał też skutki finansowe przeprowadzenia referendum i źródła ich pokrycia. "Proponuję, aby ewentualne referendum odbyło się w ciągu jednego dnia wolnego od pracy. Źródłem pokrycia kosztów, w myśl ustawy z dnia 14 marca 2003 r. o referendum krajowym, jest rezerwa budżetowa zaplanowana na 95 mln zł. Koszty referendum nie powinny przekroczyć tej kwoty" - powiedział.
Na zakończenie wystąpienia po raz kolejny zwrócił się do posłów z prośbą o poparcie wniosku o referendum. "Proszę o przyjęcie uchwały o poddanie pod referendum ogólnokrajowe sprawy o szczególnym znaczeniu dla państwa i obywateli, dotyczącej powszechnego wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn" - mówił.
Po wystąpieniu Dudy prawa strona sali sejmowej na stojąco nagrodziła go oklaskami; skandowano: "Solidarność" i "zwyciężymy".
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.