W czwartek odbędzie się drugi półfinał Euro 2012. Niemieccy piłkarze będą chcieli zrewanżować się Włochom za porażkę w tej fazie mundialu w 2006 roku, a "Squadra Azzurra" postara się nie dopuścić do pierwszej przegranej z tym rywalem na dużej imprezie.
Historia starć pomiędzy tymi ekipami przemawia za Włochami, ale Niemcy wierzą w podtrzymanie serii 15 zwycięstw w meczach o stawkę. Z drugiej strony, mistrzowie Starego Kontynentu z 1996 roku nigdy na wielkiej imprezie nie cieszyli się ze zwycięstwa nad Italią, choć przed taką szansą stanęli już siedmiokrotnie.
"To prawda, że zawsze mieliśmy trudności z Włochami. Nie można jednak żyć wspomnieniami tych porażek, bo wtedy nigdy niczego się nie wygra. Nie można również żyć żądzą rewanżu, bo w sporcie nie istnieje pojęcie zemsty. Jednak czas najwyższy, by wreszcie z nimi wygrać" - powiedział szkoleniowiec trzeciej drużyny świata Joachim Loew.
W ostatnich sześciu latach reprezentanci Niemiec byli w półfinale każdej wielkiej imprezy, jednak nie zdobyli tytułu. Tym razem ma być inaczej.
"Od 2005 roku cały czas robimy postępy. Jestem zadowolony, że mamy tak silną reprezentację. Jeszcze brak nam korony, cennego trofeum, ale jesteśmy coraz bliżej. W zespole panuje świetna atmosfera, możemy na sobie polegać. To też tworzy naszą siłę" - podkreślił pomocnik Bastian Schweinsteiger podczas środowej konferencji prasowej w Warszawie.
"Na pewno nie boję się Włochów. Szanuję ich, bo tylko głupiec może nie szanować. Tacy zawodnicy jak Andrea Pirlo czy Riccardo Montolivo świetnie podają do kolegów, mogą to robić właściwie z zamkniętymi oczami. Od mundialu 2010 reprezentacja Włoch poczyniła duży postęp, ale przyszedł moment, kiedy możemy pokonać tak świetnych rywali. Wygraliśmy już z Brazylią, Argentyną, Holandią czy Anglią, dlatego z optymizmem rozpoczniemy czwartkowy mecz" - zaznaczył zawodnik Bayernu Monachium.
Loew liczy na to, że inicjatywę na boisku będą mieli jego piłkarze. "Mamy wiele możliwości w naszej drużynie. Od początku musimy zacząć grać na najwyższym poziomie. Nie możemy pozwolić Włochom, żeby przejęli kontrolę nad meczem. Nie zamierzamy jednak skupiać się na rywalu, my zawsze gramy swoje. Chcemy dyktować tempo i zdominować Włochów".
Trener piłkarzy z Półwyspu Apenińskiego Cesare Prandelli zdaje sobie sprawę, że Niemcy zawieszą wysoko poprzeczkę.
"Ta drużyna znacznie poprawiła się w ostatnich latach. Jest pewna siebie. Staniemy naprzeciw zespołu, który bardzo wierzy w swoją siłę. Czeka nas ekscytujące spotkanie" - ocenił 54-letni były szkoleniowiec m.in. Fiorentiny.
"To wielkie wyzwanie, ale wierzę, że zaprezentujemy swój futbol, naszą filozofię. Zachowujemy spokój. Bardzo zależy mi, aby w czwartek wykorzystać to, co ćwiczymy na treningach. Pracowaliśmy dwa lata, aby tu się znaleźć" - dodał Prandelli.
Włoski pomocnik Daniele De Rossi zmaga się z kontuzją i jeszcze nie może być pewny występu w czwartkowym meczu.
"Nie cierpię tracić takich meczów. Mam małą kontuzję, ale zrobię wszystko co w mojej mocy, aby być w odpowiedniej formie. Czekają mnie jeszcze jedne badania. Bardzo chcę zagrać" - podkreślił.
Pojedynek na Stadionie Narodowym w Warszawie będzie ostatnim meczem mistrzostw Europy rozgrywanym w Polsce - spotkanie finałowe odbędzie się 1 lipca w Kijowie.
"Kiedy zamykam oczy, zawsze marzę. Z reguły mam piękne sny, małe i duże. Chciałbym dzisiaj wyśnić wspaniały czwartkowy wieczór" - wyjawił Prandelli.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.