![][1]"Całun Turyński prawie na pewno jest autentyczny" - uważa historyk prof. Idzi Panic, który wziął udział w spotkaniu na temat Całunu, zorganizowanym 14 listopada w Katowicach przez Polskie Towarzystwo Fizyczne. Zdaniem profesora, choć pozostaje cień wątpliwości, to jednak historycy uznają autentyczność faktów, o których wiadomo znacznie mniej niż o ty [1]: zdjecia/calun1.gif
"Całun Turyński prawie na pewno jest autentyczny" - uważa historyk prof. Idzi Panic, który wziął udział w spotkaniu na temat Całunu, zorganizowanym 14 listopada w Katowicach przez Polskie Towarzystwo Fizyczne.
Zdaniem profesora, choć pozostaje cień wątpliwości, to jednak historycy uznają autentyczność faktów, o których wiadomo znacznie mniej niż o tym niezwykłym płótnie. Prof. Panic stwierdził też, że losy Całunu dają się stosunkowo dobrze prześledzić. O zawinięciu ciała Jezusa z Nazaretu w płótno mówią Ewangelie, a dalszych losach tkaniny mówi apokryficzna Ewangelia dla Hebrajczyków. Nie jest ona uznawana przez Kościół za pismo natchnione, co nie znaczy, że naukowcy nie uznają jej za swego rodzaju źródło historyczne. Jest ono tym cenniejsze, że spisał je najprawdopodobniej ktoś, kto znał św. Piotra. Poprzednio uważano, że - według tego dokumentu - płótno, w które zawinięty był Chrystus, po Zmartwychwstaniu wziął jakiś chłopiec. Nowsze badania dowodzą, że w tym miejscu tekstu widnieje nie słowo "chłopiec" (puer), ale Piotr (Petrus).
Kolejne źródła wskazują, że całun przechowywany był w Edessie i Konstantynopolu. Niektórzy uważają, że po zdobyciu tego miasta przez rycerzy łacińskich w 1204 r. losy płótna urywają się na półtora wieku. Zdaniem prof. Panica, nie jest to prawda. Wymienia on nawet nazwisko rycerza, który je wywiózł do Francji z ogarniętej wojną Grecji. Wątpliwa jest też opinia, jaką o Całunie wydał średniowieczny bp Pierre de Arcis, który uznał płótno za fałszywe. Prof. Panic wskazuje przeczące temu starsze dokumenty francuskie. Opinia bp. de Arcis jest tym bardziej wątpliwa, że do dziś nie jest możliwe jednoznaczne potwierdzenie przez fizyków autentyczności bądź fałszywości Całunu Turyńskiego.
Podczas katowickiego konwersatorium mówił o tym dr Wojciech Zając z Instytutu Fizyki Jądrowej w Krakowie. Według niego, są fakty bezsprzeczne: że wizerunek na całunie jest negatywowym obrazem mężczyzny o wyglądzie, odpowiadającym ewangelicznemu opisowi ukrzyżowanego Chrystusa. Obraz powstał na płótnie o wymiarach 1,10 x 4,36 m, co odpowiada rozmiarowi 2 x 8 kubitów. Kubit był jednostką miary używaną w czasach Chrystusa i wynosił ok. 53 cm. Kontrowersje budzą natomiast dwie kwestie: czas wyprodukowania płótna oraz sposób powstania obrazu. Datowanie metodą węgla C-14 wskazuje, że płótno pochodzi z XIII wieku. Jednak dr Zając uważa, że metoda ta - nawet całkiem poprawnie zastosowana - nie musi dawać rezultatów pewnych. Chodzi o to, że trudno dziś powiedzieć, czy oczyszczenie badanej próbki jest wystarczające do uzyskania prawdziwych wyników. Poza tym, obraz powstał na płótnie o splocie jodełkowym, nieprodukowanym w średniowieczu.
Jeszcze większą zagadką jest sposób powstania obrazu. Zdaniem dr Zająca, ludzkość do dziś nie zna metody, która pozwalałaby na wyprodukowanie obrazu o wszystkich cechach Całunu Turyńskiego. Nie jest to na pewno obraz namalowany i najprawdopodobniej nie jest to też prymitywna fotografia, ponieważ obraz całunu jest negatywem, ale ciemniejsze plamy nie powstały w miejscach silniej naświetlonych (jak w zwykłych fotografiach), ale w tych, które znajdowały się bliżej odbitego ciała.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.