Nie wszyscy księża archidiecezji poznańskiej odczytali z ambon list swojego metropolity, abp. Juliusza Paetza, w którym zaprzeczył on ostatnim dotyczącym go doniesieniom prasowym. "Czekam na rozstrzygnięcie Watykanu w tej sprawie, dlatego nie przeczytałem listu. Staramy się pomagać Kościołowi poznańskiemu modlitwą i od miesiąca odmawiamy codziennie w tej intencji różaniec" - powiedział jeden z ksi
Nie wszyscy księża archidiecezji poznańskiej odczytali z ambon list swojego metropolity, abp. Juliusza Paetza, w którym zaprzeczył on ostatnim dotyczącym go doniesieniom prasowym. "Czekam na rozstrzygnięcie Watykanu w tej sprawie, dlatego nie przeczytałem listu. Staramy się pomagać Kościołowi poznańskiemu modlitwą i od miesiąca odmawiamy codziennie w tej intencji różaniec" - powiedział jeden z księży dziekanów, który prosił o zachowanie anonimowości.
Wyjaśnił, że nie chce podać nazwiska, "żeby nie przyczyniać się do podziału wśród księży". "Jako dziekan rozesłałem list do proboszczów w całym dekanacie, nie mówiąc nikomu jak ma postąpić. Ja w swoim sumieniu postanowiłem tak, jak postanowiłem. Kiedy biskup zapyta mnie, czy czytałem, powiem prawdę i gotów jestem ponieść tego konsekwencje" - dodał dziekan.
Proboszcz prawie 10-tysięcznej parafii w Poznaniu, pełniący także funkcję dziekana - który również odmówił podania do publicznej wiadomości nazwiska - stwierdził w rozmowie z KAI, że przeczytał list "z mieszanymi uczuciami". "Treść listu podsyca tylko napięcie i dlatego nie jestem przekonany, czy należy takie rzeczy czytać w kościele" - tłumaczył kapłan.
Jego parafianie, jak powiedział, wysłuchali treści listu "w grobowej ciszy". Przed jego odczytaniem ksiądz poinformował wiernych, że czyta oświadczenie arcybiskupa, gdyż jest "zobligowany zarządzeniem kurii".
Wierni różnie oceniali list metropolity poznańskiego. "To dobrze, że arcybiskup zabrał głos w tej sprawie. Wcześniej nie mógł się bronić, bo był chory" - wyznało małżeństwo w średnim wieku po wyjściu z kolegiaty Najświętszej Marii Panny Wniebowziętej w Środzie Wlkp. "Ludzie szemrali w ławkach. I tak nikt nie wierzy w takie tłumaczenia. Trzeba było zrobić to od razu" - mówiła z kolei zdenerwowana emerytka po wyjściu z kościoła św. Stanisława Kostki w Poznaniu.
W większości parafii, w których księża zdecydowali się czytać, odczytano go pod koniec Mszy, tuż przed ogłoszeniami parafialnymi.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.