Dlaczego biskupi nie zajęli w sprawie UE tak jasnego stanowiska jak Papież? Czy brak Invocatio Dei w konstytucji europejskiej nie powinien skłonić do głosowania przeciwko Unii? - takie pytania padły podczas debaty "Tożsamość polska, tożsamość europejska" zorganizowanej w cyklu "Rozmowy w KAI".
Spotkanie zaczęło się od przypomnienia oficjalnego stanowiska polskiego Episkopatu w sprawie integracji europejskiej i referendum unijnego. Sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski bp Piotra Libera powiedział, że biskupi trzy razy zabrali głos w tej sprawie: w liście pasterskim z marca 2002, w komunikacie z 321. zebrania plenarnego z 12 marca br. i w słowie z 2 maja br. Apelowali do wiernych o wypracowanie własnych, dojrzałych poglądów, zwrócili się do mediów o rzetelne przedstawianie "za" i "przeciw" oraz do władz o dbałość o interes narodu. Obok obaw i niepokojów "mocno pobrzmiewał" w tych listach głos nadziei i zachęta do otwarcia się - powiedział bp Libera. - Dlaczego biskupi nie zajęli w sprawie referendum europejskiego tak jasnego stanowiska jak Jan Paweł II? - pytali uczestnicy spotkania. Stanowisko Episkopatu Polski w tej sprawie to wynik kompromisu - nie krył sekretarz KEP. Biskupi do rozmowy o integracji "przynieśli na plecach" problemy, z którymi spotykają się na co dzień w parafiach. - Papież ma perspektywę Wiecznego Miasta, widzi i może więcej. Nam nie do końca udało się uwolnić od emocji - przyznał. Z kolei na pytanie, jak radzić sobie ze skrajnymi nieraz opiniami na temat UE wewnątrz wspólnoty kościelnej, bp Libera odpowiedział, że jedyne wyjście to otwarty dialog. - Nie zamykać się, nie wyzywać, nie obrażać, ale rozmawiać! - apelował. - Czy brak odwołania do Boga i chrześcijaństwa w projekcie preambuły do Traktatu Konstytucyjnego UE nie powinien być dla polskich katolików argumentem do głosowania w referendum przeciwko naszej akcesji? - pytał prowadzący spotkanie Tomasz Królak z KAI. Wybitny historyk prof. Jerzy Kłoczowski uznał, że powinniśmy wejść do Unii i wpłynąć na nią, bo leży to również w naszym interesie. - Po raz pierwszy od 400 lat buduje się porządek europejski, który zakłada nie to, że będziemy się bić, ale że będziemy współpracować - powiedział. Kłoczowski mówił o zagrożeniach kultury, która - podkreślił - stanowi centrum tożsamości. W tej chwili cywilizacja europejska (podobnie jak inne kultury) stoi w obliczu nieznanego wcześniej zagrożenia związanego z globalizacją. Uznał za błąd projekt preambuły, która odwołuje się do wartości kultury greckiej i rzymskiej, a pomija wartości wniesione przez chrześcijaństwo, jednak przestrzegał przed postawieniem się poza Unią. - Globalne zagrożenie wymaga globalnej odpowiedzi, lokalna, narodowa kultura musi szukać oparcia międzynarodowego - stwierdził. Prof. Kłoczowski przyznał, że rozumie ludzi, którzy się obawiają i "otaczają murem". Jednak autentyczne chrześcijaństwo - podkreślił - zawsze unikało murów. Z kolei bp Libera zastanawiał się, jak "przeciętny ksiądz czy parafianin" ma sobie poradzić z próbami zmiany naszych tradycyjnych wartości przez państwa Unii przy użyciu argumentów typu: "To wy jesteście petentem". - Będziemy mieli do czynienia z tymi argumentami i dyskusjami, bo dzięki telewizji i internetowi każdy ma dzisiaj dostęp do każdego dobra i każdego zła - odpowiedział Kłoczowski. Powiedział, że choć istnieją zagrożenia, to jednocześnie wielu ludzi w Unii myślących podobnie jak większość Polaków czeka na naszą pomoc. Jan Kułakowski jako były negocjator członkostwa Polski w Unii podkreślił, że dialog z UE był zawsze partnerski. - Ze strony Unii był może kompleks wyższości i trochę arogancji, ale nie było chęci dyktatu - powiedział. Podkreślił, że sami Polacy nie mogą dać sobie wmówić, że są w tej sprawie petentami. Ubolewał nad tym, że wielu Polaków rozważa nasze wejście do UE w kategoriach: ile stracimy, a ile zyskamy? Od wyliczeń (które zresztą bardzo szybko okazują się nieaktualne) ważniejsze jest rozważanie szans i zagrożeń. Te ostatnie - jak powiedział - woli nazywać wyzwaniami. - Czy będziemy misjonarzami? Czy zdołamy naprawić rzeczywistość, do której wejdziemy? - zastanawiał się Kułakowski. - Nie jestem pewien - stwierdził. Zdaniem byłego negocjatora członkostwa Polski w UE, najważniejsze dzisiaj pytanie brzmi: jak zmobilizować polskie społeczeństwo, żeby nasze wejście do Unii poprawiło Europę? Zdaniem Kłoczowskiego, o naszej roli we wspólnej Europie zadecyduje "Polska głęboka", czyli prowincja. - Europę buduje się w gminie, a nie w stolicy - stwierdził. W społeczeństwie przenikniętym "straszną sowiecką mentalnością", przyzwyczajonej do myślenia, że jacyś "oni" przyjdą i naprawią (albo zepsują) nam kraj, zanikł zmysł społeczny. W tej sytuacji nasz najważniejszy problem to uaktywnienie tych ludzi.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.