Zbiórka mąki dla ubogich, charytatywny piknik czy choćby rozpalenie w piecu niewidomej osobie - to codzienna praca osób zaangażowanych w parafialne koła charytatywne diecezji sosnowieckiej.
W spotkaniu, które odbyło się 25 października w kurii diecezjalnej, wzięło udział kilkadziesiąt osób. - Co trzeba, to się robi - mówią skromnie o swojej pracy. W samym Sosnowcu aż 15 parafii ma swoje grupy charytatywne. Marianna Staszczyk z parafii Chrystusa Króla w Klimontowie angażuje się w pomaganie najbiedniejszym już 10 lat, a teraz prowadzi akcję "Kilogram Żywności". - Parafianie ofiarują po kilogramie cukru czy kaszy, a my robimy z tego paczki i roznosimy je do domów - opowiada KAI pani Marianna. Proboszcz ks. Edward Wiciński zawsze dokłada do tych darów pewną sumę pieniędzy. Zofia Szumilas z tej samej parafii dopowiada, że ofiarowani są "niesamowicie wdzięczni" za wszelką pomoc. - Po 25 latach pracy w kole charytatywnym wszystkich z bloku znam z imienia i nazwiska. Wiem, komu trzeba pomóc - opowiada Maria Serwatka z parafii Najświętszej Maryi Panny Wspomożycielki Wiernych z Sosnowca-Juliusza. Przy tej parafii działa także świetlica, z której korzysta cztery razy w tygodniu 40 dzieci. Dorota Skowronek, która również udziela się w parafii na Juliuszu przyznaje, że w Wielką Sobotę jest czasami już bardzo zmęczona pracą. - Trzeba zrobić ponad 40 "porządnych", dużych paczek. Zdrowi przychodzą sami, a chorym zanosimy je do domu - opowiada. Krystyna Tomaszewska z sosnowieckiej Caritas mówi, że takich osób jak pani Dorota nie brakuje. Jest pełna podziwu np. dla pracy drobnej pani Zofii Ngangi z parafii Zesłania Ducha Świętego w Dąbrowie Górniczej-Ząbkowicach, dzięki której ośmioro dzieci otrzymuje bezpłatne obiady z ofiar od parafian, a kolejne ok. 30 rodzin otrzymuje różnego rodzaju pomoc. Pani Zofia codziennie wieczorem po Mszy św. - a często i w ciągu dnia - chodzi do swoich podopiecznych, żeby im pomagać. Roznosi odzież, czasem także żywność, np. codzienne obiady dla niewidomej pani Stefanii, której pali również w piecu. Zofia Nganga nie widzi w swojej pracy nic niezwykłego i raczej nie chce o tym opowiadać. - Co trzeba, to się robi - mówi nieśmiało. Taką samą filozofię życiową wyznają panie z koła przy parafii św. Wojciecha w Jaworznie. Jedna z nich, Anna Hajduk, opowiada, że stara się sama zdobyć fundusze na działalność charytatywną. W tym celu organizuje np. dwa razy w roku festyny, gdzie można kupić kiełbaskę czy herbatę i zasilić w ten sposób fundusz dla najbiedniejszych. W czasie spotkania w Kurii Diecezjalnej dyrektor sosnowieckiej Caritas ks. Stefan Wyporski apelował, by członkowie kół charytatywnych uczyli się odróżniać potrzebujących od naciągaczy. Każde koło, które przyszło na spotkanie, otrzymało również po 400 zł dla potrzebujących z funduszu, który zebrała Caritas Polska w ramach akcji "Kromka Chleba". Rozdzielona też została część z około 3 ton puszek mięsnych, jakie Caritas w Sosnowcu otrzymała od Banku Żywności. Pozostałe puszki trafiły do dwóch domów dla bezdomnych, dwóch noclegowni, 9 świetlic, które współpracują z Caritas, i Kuchni św. Zyty przy sosnowieckiej katedrze. Bp Adam Śmigielski dziękując za wysiłek parafialnych kół charytatywnych, przypomniał, że wyobraźnia miłosierdzia, o której mówi Ojciec Św., jest misją i wizytówką chrześcijaństwa. - Kościół powinien przywracać nadzieję ubogim - podkreślił biskup.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.