Ponad 140 kartek i listów wysłanych z getta warszawskiego do Nowego Jorku i odpowiedzi na nie znalazło się w tomie "Tęsknota nachodzi nas jak ciężka choroba... Korespondencja wojenna rodziny Finkelsztejnów (1939-1941)". Książka właśnie trafiła do księgarń.
Listy Chaima i Rywki Finkelsztejnów to dialog pomiędzy żoną i dwiema córkami, które podczas okupacji trafiły do warszawskiego getta, a ojcem, który z wolnego świata czyni bezskuteczne wysiłki, by nieść pomoc najbliższym. Listy dotyczą przeważnie spraw codziennych, pozwalają także poznać środowisko, w którym przed wojną funkcjonowała rodzina: świat żydowskich dziennikarzy, działaczy społecznych i politycznych. "Niezwykłe napięcie, jakie przenika tę dwustronną korespondencję najbliższych sobie osób, wynika ze zderzenia perspektyw - powolnego uświadamiania sobie własnej sytuacji przez skazanych na Zagładę, ich przechodzenia od nadziei do zwątpienia, a z drugiej strony - niemocy świadka ich cierpienia, który nie może przezwyciężyć wojennych ograniczeń" - napisała redaktorka tomu Ewa Koźmińska-Frejlak.
Finkelsztejnowie przed wojna należeli do średniozamożnej klasy średniej, Chaim był dziennikarzem piszącym w jidysz, Rywka zajmowała się domem. Nie przywiązywali wagi do spraw religii, byli syjonistami. Rodzice między sobą rozmawiali w jidysz, ale z córkami - Tusią i Awiwą - po polsku. We wrześniu 1939 roku Tusia miała rozpocząć naukę w gimnazjum, Awiwa - w drugiej klasie szkoły powszechnej.
Wybuch wojny zastał Chaima Finkelsztejna w Paryżu, powrót do Warszawy okazał się niemożliwy. Chaim, wraz z innymi żydowskimi aktywistami z Polski podjął starania, by utworzyć komitet wspierający Żydów pod okupacją niemiecką. Uznano, że najskuteczniej będzie pracować nad tym w USA i kilku działaczy, w tym Finkelsztejn, wyjechali za ocean. Chaim starał się o wizy do Palestyny dla całej rodziny, co się jednak nie powiodło, potem załatwiał dla żony i córek wizy do USA. Udało mu się je zdobyć w kwietniu 1941 roku, okazało się jednak, że jest za późno - nie sposób już było wydostać się z warszawskiego getta.
Przedwojenne mieszkanie Finkelsztejnów na Siennej znalazło się w obrębie getta. W pierwszych miesiącach Rywka z córkami radziła sobie całkiem nieźle, pomagała im rodzina. Potem żyły ze sprzedaży rzeczy. Ogromną pomocą były też paczki przesyłane przez troskliwego ojca. Z listów wynika, że przez dwa lata wyekspediował on, korzystając z pośrednictwa wyspecjalizowanych firm około 20 większych przesyłek i co najmniej drugie tyle samo mniejszych, jednofuntowych. Rywce i dziewczynkom bywało ciężko, ale nie głodowały. Pomagali im przyjaciele męża - Rochmanowie, którzy raz w tygodniu zapraszali je na obiad, a w czasie wielkiej akcji załatwili im odraczające deportację zatrudnienie. To Rochmanowie nakłonili Rywkę Finkelsztejn, aby zgodziła się wyprowadzić z getta młodszą córkę, Awiwę, która przeszła na aryjska stronę na kilka dni przed wybuchem powstania kwietniowego. Nigdy więcej nie zobaczyła matki i siostry, nie wiadomo, jak zginęły.
Awiwa po aryjskiej stronie otrzymała metrykę na nazwisko Jadwiga Jaworska i trafiła do małżeństwa Rychowieckich, którzy traktowali ją bardzo dobrze, także wówczas, gdy przed Powstaniem Warszawskim urwał się ich kontakt z przedstawicielem "Żegoty". Po wojnie ojcu i córce udało się odnaleźć, spotkali się w listopadzie 1945 roku.
Nie wiadomo, jaką część prawdy o warunkach życia rodziny w okupowanej Warszawie znał Chaim Finkelsztejn. Rywka starała się go oszczędzać, nie skarżyła się, do pewnego czasu odwodziła nawet męża od idei przesyłania paczek, wiedząc, że on sam w Ameryce nie ma za co żyć. Ale przychodzi moment gdy pisze: "nie mogę powiedzieć, żebyś nie przesyłał paczek". Chaimem wstrząsają wiadomości o śmierci znajomych i osób z rodziny. W listach można prześledzić, jak oboje powoli uświadamiają sobie, że Chaim nie jest w stanie uratować rodziny, że jest kompletnie bezradny, a sytuacja w getcie nieuchronnie zmierza do tragicznego końca. Rywka z szukającej wsparcia staje się tą, która pociesza męża, nie pisze o codziennym koszmarze, którego doświadczały, żeby zaoszczędzić mu niepotrzebnego bólu.
Mimo licznych ograniczeń dotykających zwłaszcza Żydów, poczta w okupowanej Polsce funkcjonowała nieprzerwanie, w gettach - do czasu rozpoczęcia akcji likwidacyjnych. Docierały tam też listy i paczki z zagranicy. W korespondencji obowiązywały język niemiecki lub polski, aby umożliwić pracę cenzorów. Wymiana listów pomiędzy Finkelsztejnami trwała dwa lata. Czas Zagłady przetrwało około 140 listów i kartek - połowę z nich stanowią wiadomości wysłane z Warszawy, drugie tyle - odpisy listów Chaima Finkelsztejna, który starał się pisywać co tydzień. Ostatni list z Warszawy napisany wspólnie przez Rywkę i dwie dziewczynki nosi datę 30 listopada 1942 roku. Potem rodzina straciła ze sobą kontakt.
Książka "Tęsknota nachodzi nas jak ciężka choroba... Korespondencja wojenna rodziny Finkelsztejnów (1939-1941)" ukazała się nakładem Centrum Badań nad Zagładą Żydów.
Kraje V4, gdy występowały wspólnie, zawsze odnosiły sukces w UE.
Zdaniem gazety władca Kremla obawia się także zamachu stanu.
To kontynuacja procesu pokojowego po samorozwiązaniu Partii Pracujących Kurdystanu
Liczba rannych wzrosła do 29, (jest wśród nich) sześcioro dzieci.
Zaatakowano regiony chersoński, doniecki i dniepropietrowski.