23 lata po upadku muru berlińskiego i upadku komunistycznej dyktatury w NRD w Niemczech nie maleje zainteresowanie teczkami wschodnioniemieckiej służby bezpieczeństwa Stasi. W zeszłym roku wniosek o dostęp do dokumentów złożyło 88 231 osób.
W porównaniu z rokiem 2011 liczba wniosków wzrosła o 7 620 - poinformował we wtorek w Berlinie Roland Jahn, szef urzędu do spraw archiwów służby bezpieczeństwa byłej NRD. Jahn, były wschodnioniemiecki opozycjonista, represjonowany za publiczne poparcie polskiej "Solidarności" w latach 80., kieruje od dwóch lat instytucją przechowującą dokumenty policji politycznej Stasi.
"Im lepiej zrozumiemy mechanizmy działania komunistycznej dyktatury, tym lepiej będziemy mogli budować ustrój demokratyczny" - powiedział Jahn, odpowiadając na pytanie, czy uważa dalsze istnienie instytucji za potrzebne.
Jak zaznaczył, niezależnie od wniosków składanych przez obywateli, do jego urzędu wpływają też zapytania w sprawie przeszłości osób pracujących lub ubiegających się o stanowisko w służbie państwowej lub w innych instytucjach ważnych dla bezpieczeństwa kraju. Zgodnie z przepisami prześwietlanie przeszłości pracowników będzie możliwe do 2019 roku.
Jahn podkreślił, że kierowana przez niego placówka nie ocenia materiałów dotyczących poszczególnych osób, lecz jedynie wyszukuje je w zasobach archiwalnych i przekazuje wnioskodawcom. "Nie oceniamy ludzi" - zaznaczył.
Zdaniem szefa urzędu wzrost zainteresowania dokumentami z czasów NRD wynika z dokonującej się właśnie zmiany pokoleniowej. "Dzieci i wnuki chcą wiedzieć, co przeżyli ich rodzice i dziadkowie" - tłumaczy Jahn. "Stawiają im pytania, dlaczego płynęli z prądem, dlaczego sprzeciwiali się, dlaczego byli sprawcami" - dodaje.
Urząd uporządkował i udostępnił dotychczas prawie 104 z 111 kilometrów bieżących dokumentów przejętych w 1990 roku z NRD-owskiego Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwa. Ze względu na kłopoty kadrowe wydłuża się kolejka oczekujących: na wgląd we własną teczkę trzeba czasami czekać nawet dwa i pół roku.
Łącznie od utworzenia w 1992 roku do placówki, kierowanej początkowo przez pastora Joachima Gaucka, obecnie prezydenta Niemiec, z wnioskami o dostęp do akt Stasi zwróciło się ponad 2,9 mln osób. W pierwszym roku istnienia placówki ponad pół miliona ludzi poprosiło o umożliwienie im wglądu w swe teczki. Kolejny szczyt (ponad 102 tysiące wniosków) nastąpił w 2009 roku, gdy Niemcy obchodziły 20. rocznicę upadku muru berlińskiego.
Postkomunistyczna lewica domaga się likwidacji urzędu, twierdząc, że jest on politycznym instrumentem skierowanym przeciwko mieszkańcom byłej NRD.
Witało ich jako wyzwolicieli ok. 7 tys. skrajnie wyczerpanych więźniów.
Trump powiedział w sobotę, że "powinniśmy po prostu oczyścić" palestyńską enklawę.